Siemoniak

i

Autor: Super Express TV

Tomasz Siemoniak: Mamy prawo protestować

2016-12-13 3:00

- Wśród liderów PO nie ma żadnych esbeków, a jeśli są demonstracje, na które przychodzi kilkadziesiąt tysięcy ludzi, to są wśród nich bardzo różni uczestnicy. Nie można więc tych tez PiS traktować inaczej jak zwykłą obelgę. Już raz prezes Kaczyński i marszałek Brudziński stwierdzali, że na marszach KOD pojawiają się "komuniści i złodzieje" - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Tomasz Siemoniak.

"Super Express": - 13 grudnia to dobry czas na protesty polityczne? Wielu wskazuje, że moralnie to niegodne.

Tomasz Siemoniak: - Jeśli o 13 grudnia mówimy w kategoriach moralnego prawa, to PO wywodzi się z opozycji demokratycznej z czasów PRL. Wielu polityków naszej partii było w podziemnej Solidarności i Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. Byli więc wtedy po właściwej stronie. Natomiast sytuacja w Polsce pod rządami PiS jest teraz taka, że opinia publiczna chce każdy moment wykorzystać do zamanifestowania swojego sprzeciwu wobec rządzących. Na tej zasadzie protesty były też 4 czerwca, 11 listopada i w innych jeszcze terminach.

- Rocznica wprowadzenia stanu wojennego jest jednak najszczęśliwsza?

- Dwa lata temu PiS też protestował 13 grudnia. Nie jest tak, że to data, która cokolwiek zamyka. Każdy ma prawo tę datę inaczej odbierać. Nie zanurzałbym tego dnia w kontekście przeszłości. To raczej kwestia tu i teraz.

- Gorzej to jednak wygląda w waszym przypadku - przekonuje PiS. Wy idziecie ramię w ramię z ludźmi, którzy w 1981 roku stali po stronie władzy.

- Skąd ta teza? Przecież równie dobrze można powiedzieć, że PiS idzie tego dnia ramię w ramię z panem Piotrowiczem, który był prokuratorem stanu wojennego. Wśród liderów PO nie ma żadnych esbeków, a jeśli są demonstracje, na które przychodzi kilkadziesiąt tysięcy ludzi, to są wśród nich bardzo różni uczestnicy. Nie można więc tych tez PiS traktować inaczej jak zwykłą obelgę. Już raz prezes Kaczyński i marszałek Brudziński stwierdzali, że na marszach KOD pojawiają się "komuniści i złodzieje". Nie robi to na nas wrażenia. Nie jesteśmy esbekami, potępiamy ich i obniżyliśmy im emerytury. W kontekście właśnie Piotrowicza to próba ucieczki przez własnymi problemami PiS.

- Mamy kontekst płk. Mazguły, który relatywizuje stan wojenny. i Mateusza Kijowskiego, który też potrafi powiedzieć coś wyjątkowo niemądrego na temat tego wydarzenia. Sami dajecie pretekst.

- To rzeczy nieproporcjonalne. Jeden niemądry emerytowany żołnierz, który nie jest politykiem PO, czy Mateusz Kijowski, który powiedział coś niefortunnego. To zacieranie prawdziwych proporcji. Co ma bowiem wspólnego Mazguła z wielkim protestem społecznym i jego postulatami? Nie jest twarzą obywatelskiego protestu. Piotrowicz za to jest, jak sam o sobie mówi, twarzą ładu konstytucyjnego. O czym więc mówimy?

Zobacz:  Pułkownik rezerwy, działający w KOD, SZOKUJĄCO o "stanie wojennym": Dochowano tam KULTURY!