Konrad Piasecki przechodzi do radia ZET! Zastąpi Olejnik

i

Autor: MARIUSZ GACZYŃSKI Konrad Piasecki

Piasecki: Niezależność Dudy? Nie przesadzajmy

2017-03-28 4:00

Konrad Piasecki: - Prezydent chce zaakcentować, że nie wszystkie poczynania ministrów będą przez niego sankcjonowane i uznawane za jedyny możliwy wybór.

"Super Express": - Jak odczytuje pan pojedynek spojrzeń pomiędzy prezydentem Andrzejem Dudą a Antonim Macierewiczem?

Konrad Piasecki: - Odczytuję to na dwa niewykluczające się sposoby. Bez wątpienia pozycja Macierewicza słabnie. Jego upór w sprawie Misiewicza, jego działania w wojsku, dosyć niestandardowe zachowania ministra sprawiają, że rezerwa pani premier Beaty Szydło wobec niego rośnie. A skoro tak, to będący z nią w sojuszu prezydent Duda uznaje, że to jest dobry moment, żeby lekko się od Macierewicza odciąć, ponieważ widzi, że chodzenie z nim ramię w ramię do niczego dobrego nie prowadzi.

- A ten drugi punkt widzenia?

- Prezydent chce zaakcentować, że nie wszystkie poczynania ministrów będą przez niego sankcjonowane i uznawane za jedyny możliwy wybór.

- Andrzej Duda chce udowodnić swoją niezależność od PiS i aby to zrobić, wybrał sobie akurat taki sposób z Macierewiczem w roli głównej?

- Nie przesadzałbym z tą niezależnością w tym sensie, że nie mówiłbym o rozchodzeniu się dróg prezydenta i PiS. Absolutnie nie! Prezydent jest cały czas bardzo lojalnym przedstawicielem obozu władzy, natomiast mam wrażenie, że akurat w tej sferze postanowił, że może sobie pozwolić na więcej, ponieważ uznał, że może to zrobić z uwagi na dzisiejszą pozycję Macierewicza.

- I jak pan myśli, Antoni Macierewicz ugnie się pod ogniem krytyki?

- Niezbadane są ścieżki opatrzności, a równie niezbadane są ścieżki Antoniego Macierewicza. Wydaje się, że już wszyscy święci wypowiedzieli się w sprawie Misiewicza, a tymczasem nieszczęsny ten młodzieniec - jak mawia w "Uchu Prezesa" Robert Górski - cały czas znajduje się w otoczeniu szefa MON. Żadne zaklęcia, żadne prośby ani nawet żadne groźby nie pomagają. Przypuszczam więc, że nawet jeśli Antoni Macierewicz się ugnie, to tylko po to, żeby za jakiś czas tym mocniej "odskoczyć", odbić się na zasadzie wahadła. Być może Bartłomiej Misiewicz na jakiś czas zniknie z otoczenia Macierewicza, ale nie uznawałbym go za postać, która już nigdy nie pojawi się w polskiej polityce przy obecnym szefie MON.

Zobacz także: Europoseł Piecha zatrudnia teściową syna mimo, że ta ma inną pracę