Opinie Super Expressu. Andrzej Morozowski: Nachylam się jak Monika Olejnik

2015-03-25 3:00

O najnowszym raporcie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji mówi w rozmowie z Przemysławem Harczukiem dziennikarz TVN, Andrzej Morozowski.

"Super Express": - Jak ocenia pan raport Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na temat stylu prowadzenia audycji publicystycznych przez dziennikarzy telewizyjnych?

Andrzej Morozowski: - Jestem zdziwiony. Bo oprócz oceny swojej przeczytałem charakterystyki kolegów. I odniosłem wrażenie, że czytam ten sam tekst. Z ocen tych wynika, że wszyscy jesteśmy tacy sami. A to przecież nie jest prawda.

- Według raportu pana redakcyjna koleżanka, Monika Olejnik, prezentuje "nasilone zachowania niewerbalne, które utrudniają rozumienie treści wypowiadanych w studiu, relatywnie wysoko unosi ręce, bardzo często podnosi głos, zdecydowanym gestem odrzuca włosy i czasem prowokacyjnie pochyla się nad stolikiem w stronę gościa"...

- To chyba dobrze, że pochylanie się nad stolikiem sprawia wrażenie zainteresowania tym, co zaproszony gość do studia mówi. Też to czasami robię.

- Bardzo pozytywna jest ocena Telewizji Trwam. Zaskoczenie?

Zobacz też: Opinie Super Expressu. Dr Jarosław Flis: Duda może wygrać w II turze

- Ocena raportu jest prawdziwa. Nie jest bowiem oceną merytoryczną treści stacji, ale konkretnych zachowań prowadzących. Więc jeśli w raporcie czytamy, że dziennikarze zachowują się wobec zaproszonych gości przyjaźnie, nie są napastliwi, to jest to wszystko prawda. Przecież tam zapraszani są tylko przyjaciele stacji, a nie osoby, z którymi by polemizowano.

- W wielu zawartych w raporcie charakterystykach pojawia się opinia, że dziennikarze zbyt często i zbyt wyraźnie prezentują swoje poglądy. Podczas gdy w studiu powinni zachować bezstronność.

- Jeżeli ma pan w studiu dwóch lub kilku gości, którzy spór mają toczyć między sobą, wówczas pełni pan rolę zbliżoną do zawiadowcy stacji. Który ma podrzucać tematy, pilnować, by goście nie zbaczali z tematów, prostować, jeśli ktoś zaproszony powie ewidentną nieprawdę, a drugi gość go nie kontruje. Jeśli za to dziennikarz rozmawia z gościem sam na sam, jak ma to miejsce na przykład w "Kropce nad i", wówczas to gospodarz programu musi wejść w rolę adwokata diabła. Wszystko zależy od charakteru programu.

- W raporcie jest zarzut mówiący o mało precyzyjnych wypowiedziach dziennikarzy.

- Prowadząc program, muszę mieć z tyłu głowy to, że ktoś może wytoczyć proces. Nie mogę polityka zapytać: "Co pan na to, że pana kolega Iksiński jest złodziejem?", bo ów Iksiński wytoczy mi proces. Nie mogę też powiedzieć, że ktoś łże jak pies, nawet gdy mam pełną świadomość, że kłamie. Stąd mało precyzyjne zwroty w stylu "mija się pan z prawdą".\

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail