Prof. Tomasz Nałęcz: PiS jeszcze posprząta panu ten burdel

2015-12-24 3:00

"Super Express": - Pan jest lepszym czy gorszym sortem Polaka? Prof. Tomasz Nałęcz: - Takim samym, jak tysiące ludzi, których spotykam w autobusach czy na zakupach. Wszyscy jesteśmy normalnym sortem Polaka. To niepotrzebna i nieskuteczna manipulacja, która ma nas podzielić.  

- Dlaczego my, Polacy, jesteśmy tacy kłótliwi? Dlaczego musimy się dzielić?

- Protestuję przeciwko stwierdzeniu, że Polacy to naród kłótliwy.

- Leje pan miód na moje serce, ale moje obserwacje niestety nie pokrywają się z pańskimi.

- Z natury nie jesteśmy kłótliwi. Spórzmy na najstarsze relacje, np. arabskich podróżników - zwracali oni uwagę na łagodność, otwartość i gościnność Słowian. To, co pan nazywa kłótliwością, to częsta metoda w polityce, żeby jednych poszczuć na drugich. Niestety, ostatnio jest tego więcej. Przy wszystkich potknięciach i błędach udało nam się jednak zdemontować komunizm.

- A zdemontowaliśmy? Ostatnio słyszałem, że "cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje".

- To tylko epitet. Nie chciałbym wchodzić w te analogie. Ja nie ukrywam, że byłem w PZPR.

- Nie pan jeden. Wielu członków PiS także. Ale pan jest tym komunistą?

- Nie liczy się, kto był w PZPR, ale kto jest z prezesem, a kto nie. Ci, którzy nie są, są według tej logiki komunistami.

- I nie ma nic pośredniego?

- No tak. Przecież podobnie było w latach 2005-2007. Bronisław Komorowski, który był wtedy wicemarszałkiem Sejmu, był komunistą. A sędzia Kryże, który w 1979 roku skazywał Komorowskiego za udział w patriotycznej demonstracji, ponieważ był zastępcą pana Ziobry, to był antykomunistą. Dzisiaj jest podobnie. Ponieważ jestem współpracownikiem Komorowskiego...

- A dalej pan jest?

- Tak. Jako wolontariusz. I jestem z tego dumny.

- I co teraz robicie?

- Mój szef robi wiele pożytecznych rzeczy. Jest zapraszany w różne miejsca jako były prezydent. Nie zauważacie tego.

- Zauważamy. Widziałem jego obecność u Cinkciarza w Stanach. Nie podobało mi się. Wszyscy potrzebujemy pieniędzy, ale...

- Ale to akurat światowy standard. Jeśli były prezydent może wesprzeć gdzieś interesy swojego kraju...

- Swoje interesy...

- Akurat nie pytałem o to Bronisława Komorowskiego, ale ponieważ czytam "Super Express", to podejrzewam, że razem z Lechem Wałęsą do tej wyprawy za oceanem nie dołożyli.

- Zdradzę panu tajemnicę - nie dołożyli.

- Czy polska przedsiębiorczość na tym straciła? Wiem, co wy wykorzystujecie - nazwę tej firmy.

- No tak. Nie jest najszczęśliwsza.

- Nie, w tym nie ma nic zdrożnego.

- A co jeszcze robi Bronisław Komorowski?

- Powoli wraca do polityki. Był inicjatorem wspólnego listu w obronie Trybunału Konstytucyjnego. Kiedy dzwonił w tej sprawie do byłych prezydentów, premierów i marszałków Sejmu i Senatu, proponując im jego podpisanie, powiedział, że wrócił do miejsca, w którym był 30 lat temu. "Wtedy też dzwoniłem do ludzi, żeby się pod listami podpisywali" - stwierdził. Powiem coś panu, czym się pewnie szefowi narażę.

- Super! Narażamy się.

- Prezesowi Kaczyńskiemu udało się przenieść prezydenta Komorowskiego w czasie. Widziałem, jak wtedy odżył. Ubyło mu 30 lat. Wrócił ten Bronek Komorowski walczący z komuną. Przypomniała mi się historia, jak prezydent opowiadał mi o swojej największej satysfakcji z demokratycznej opozycji. Był koniec lat 70., kiedy była demonstracja, w czasie której udało się przechytrzyć ubeków i położyć wieniec. Zapytałem, jak mu się to udało. A prezydent na to, że kopnął go w takie miejsce, że się ten ubek skulił.

- Komorowski zadymiarz!

- Nie życzę, żeby musiał znowu to robić. Chociaż przyznam, że nie jestem dobrej myśli.

- Właśnie. Grozi nam klęska demokracji? Widzę tłumy na demonstracjach KOD i demonstrują jednak bardzo demokratycznie. Nikt ich nie rozgania...

- Lepiej byłoby, żeby nie musieli demonstrować.

- E tam, zawsze w demokracjach się demonstruje.

- Tak, ale lepiej by było w innej sprawie, a nie w obronie Trybunału Konstytucyjnego. Nie chodzi tylko o Trybunał. Czy kogoś do niedawna pasjonował Trybunał? Czy pan o tym pisał, by kogoś przyciągnąć?

- No nie. Nudy. To już bym szukał pracy u pana w Pułtusku.

- Trybunał jest rzeczą niezbędną, ale ten paraliż ma inny powód. Jeżeli ktoś atakuje i obezwładnia strażnika pod bankiem, to jemu chodzi o strażnika czy ma jednak inny cel?

- Moim zdaniem Kaczyński chce móc wprowadzić swoje ustawy. I bał się, że Trybunał mu je zawetuje. Np. obawiał się o weto w sprawie 500 zł na dziecko.

- No nie! Nie jestem zwolennikiem pana Kaczyńskiego, ale będę go bronił przed oskarżeniami, że jest idiotą lub durniem.

- Nie oskarżam go o to.

- No jak to nie?! Nie uważa pan chyba, że doktor prawa z UW, z najlepszego uniwersytetu w Polsce, pochodzący z rocznika rodzącego same brylanty, wierzy, że Trybunał może mu zablokować ustawę o 500 zł?

- Normalnie. Trybunał powie, że ta ustawa jest niekonstytucyjna.

- To absurd.

- To w takim razie ustawę o podatku bankowym.

- Nie sądzę... Gdyby była taka groźba, toby skierował te ustawy do Trybunału i dopiero wykorzystał to jako powód ataku. Skoro jest człowiekiem rozsądnym i chce zniszczyć Trybunał, to tak by zrobił. Sam bym poszedł demonstrować przeciwko takiemu wetu! Polacy dali PiS siłę pozwalającą na uchwalanie ustaw, ale nie pozwalającą na zmianę konstytucji. A on chce zmiany tej konstytucji.

- I bez Trybunału PiS nie ma 2/3 głosów, by zmienić konstytucję.

- Ale na tym polega ten chytry ruch prezesa Kaczyńskiego! Prezes chce przeforsować nie tylko 500 zł na dziecko. To, co robi prezes Kaczyński, wynika z przekonania, że jak da komuś pełniejszą miskę, to może mu odebrać część wolności. Przeciwko temu protestują ludzie z KOD.

- A nie myśli pan, że część z nich protestuje, bo to jest ta część Polaków obawiających się, że w wyniku zmiany władzy stracą stołki, granty, pieniądze?

- To nieprawda. To są ludzie lepiej sytuowani, bo to klasa średnia, ale oni w naturalny sposób jako pierwsi orientują się, co się dzieje.

- A co się dzieje? Jak zabierze mi wolność PiS? Zabierze mi gazetę i zamknie mi program?

- Oczywiście! Jeżeli nie będzie pan pisał tego, co trzeba, czego chcą.

- No to zamkną, bo nie będę pisał tego, co chcą politycy.

- No to zamkną. Ten mechanizm ma swoją logikę. Zaczyna się aksamitnie, a jak nie wychodzi, to szuka się kolejnych ofiar. Niech pan położy rękę na sercu i powie, czy podoba się panu usprawnienie pracy Sejmu?

- Wie pan... Ja to rozumiem, bo rozumiem Realpolitik.

- No to należy pan do tych, którzy zrozumieją dopiero wtedy, gdy przyjdą do pańskiej redakcji i usprawnią ten burdel, który pan toleruje.

- Oby pan się mylił.

- I tego też wszystkim Polakom życzę, żebym się mylił i wyszedł na głupka, który nie ma racji. I prezesowi Kaczyńskiemu życzę, żeby pamiętał, że Herod przeszedł źle do historii.

Zobacz: Paweł Kukiz komentuje: Polskę mamy jedną!