Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: Marcin Smulczyński

Sławomir Jastrzębowski: Zauważyli Państwo reakcję na aferę w NIK?

2015-09-03 4:00

Symptomatycznie powściągliwa. Skrajnie opanowana. Wręcz rachityczna. Tak nazwałbym reakcję polityków na gigantyczną aferę, którą w Najwyższej Izbie Kontroli wykryło Centralne Biuro Antykorupcyjne. Dlaczego mamy do czynienia z taką niemrawą reakcją w sprawie olbrzymiego skandalu? Moja teoria jest prosta, ale o niej za chwilę.

Ustalmy fakty, prokuratura ma podsłuchy, z których wynika, że prezes Najwyższej Izby Kontroli, były minister sprawiedliwości, były polityk Platformy Obywatelskiej Krzysztof Kwiatkowski dopuszczał się tak zwanego przestępstwa urzędniczego. Miało ono polegać na sterowaniu konkursami na ważne stanowiska w NIK tak, żeby wygrywał znajomy królika. Jednym z królików był Jan Bury, szara eminencja PSL, człowiek wpływowy i wiele mogący. I tu dochodzimy do sedna. Można te fakty bagatelizować, tak jak robią to właśnie politycy, stwierdzając po cichu "a wielkie mi co", albo "przecież nikogo nie zabili, tylko komuś znajomemu robotę dali". Można jednak właściwą miarę przyłożyć do owych zachowań. Ustalanie przez polityków, kto zasiada na ważnych stanowiskach w NIK, jest totalnym zaprzeczeniem misji i idei tej instytucji. Bo NIK ma właśnie kontrolować działania polityków. To, że ważni kontrolerzy mogą pod naciskami tych, którzy załatwili im robotę, z czegoś zrezygnować czy coś nagiąć, jest oczywiste. Równie przerażające jest to, że w tym kraju wszystko, co ważne, po prostu załatwia się po znajomości, jak w klasycznej republice bananowej. Więc dlaczego politycy tak niemrawo reagują na ten skandal? Bo oni wszyscy są przyzwyczajeni do załatwiania. Bo to normalne, że stanowiska obsadza się swoimi, żeby nam nie bruździli, jak będziemy robić swoje geszefty. No właśnie, proszę Państwa, to jest moja teoria. Właściwie nie moja, sformułował ją w czasie słynnej nagranej w restauracji rozmowy Bartłomiej Sienkiewicz. To teoria państwa czysto teoretycznego, czyli przegniłego do cna i w swojej zaakceptowanej chorobie udającego zdrowie. I na koniec słowo o innym przestępstwie, o przestępstwie zaniechania. Dopuszcza się go każdy, kto nie reaguje w sytuacjach, które wymagają reakcji. Tak, moi kochani politycy, przestępstwo zaniechania.

Zobacz: Paweł Zalewski w WIĘC JAK: Kamiński szkodzi PO nawet swoim wyglądem