Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny Tomasz Walczak

Tomasz Walczak: Jakiej Polski chce Schetyna?

2018-05-25 4:30

Tomasz Walczak dla Super Expressu.

Grzegorz Schetyna niechcący został liderem opozycji. Przez jakiś czas za ostatnią nadzieję liberałów robili Mateusz Kijowski (ktoś go jeszcze pamięta?) i Ryszard Petru, ale na własne życzenie odpadli z wyścigu. Na gruzach Nowoczesnej nic już nie wyrośnie, więc naturalnie wodzem antypisowskiego rokoszu został przewodniczący PO. Okazuje się jednak, że mu ta rola nie bardzo pasuje. Schetyna chce władzy (co naturalne w tym przypadku) i marzy o tym, żeby liderem opozycji uczynić Jarosława Kaczyńskiego. "To jest mój cel" - przekonywał Roberta Mazurka. Ale co dalej?

Zafiksowanie polityków Platformy na punkcie PiS (i na odwrót), oczywiście, nie dziwi. Dziwi jednak, że Schetyna zadowala się odsunięciem Kaczyńskiego od władzy i na tym buduje cały swój program wyborczy. Mnie jako obywatela interesuje bardziej, po co go chce od tej władzy odsunąć. Myślę zresztą, że nie jestem w tym osamotniony. Wielu Polaków zastanawia się, po co im w ogóle Platforma. I, co widać po sondażach, poza żelaznym elektoratem niewielu udało się do użyteczności tej partii przekonać.

Rozumiem, że strategia PO zasadza się na tym, żeby ludzie mieli PiS na tyle dość, żeby politycy opozycji mogli wjechać do rządu na białym koniu. Owszem, partia Kaczyńskiego robi wiele, żeby zrazić do siebie Polaków, ale mimo idących w dziesiątki wpadek i głupot, które jej politycy opowiadają, jak na złość nie chce wyzionąć ducha. Czekanie na zapaść PiS może kosztować Platformę kolejną kadencję w opozycji i spełnienie marzeń Grzegorza Schetyny o odsunięciu prezesa odwlecze się w czasie. Jeśli w ogóle Schetyna doczeka tego momentu w roli lidera partii.

By zdobyć w Polsce władzę, trzeba wyjść poza własny żelazny elektorat. Przekonać do siebie ludzi, którzy normalnie nie palą się do głosowania, w tym wypadku na PO. Schetyna i jego ludzie nadal nie potrafią zbudować przekonującej opowieści o Polsce, która zaintryguje wyborców odmawiających uczestnictwa w plemiennej wojnie domowej POPiS-u. Prawica zarzuca Platformie, że ta nie ma żadnego pozytywnego programu. No cóż, niby ma, ale zapowiedzi likwidacji IPN, CBA są symbolicznym rzuceniem ręcznik na ring i poddaniem walki. Obsesyjne skupianie się na odzyskaniu wolności zabranej przez PiS jest sexy niczym paradujący nago po plaży senator Jackowski. Ma to swoich koneserów, ale gusta większości ludzi są jednak bardziej wyszukane.