Andrzej Duda, Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: Tomasz Radzik

Andrzej Duda: Wierzę, że będę prezydentem

2015-01-09 8:20

Polska nie powinna wstępować do strefy euro, dopóki nasze zarobki nie znajdą się na poziomie europejskim - mówi Andrzej Duda (PiS).

"Super Express": - Dlaczego chce pan być prezydentem?

Andrzej Duda: - Żeby w sposób poważny, odpowiedzialny i rzetelny realizowane były prezydenckie prerogatywy. Dziś Polska jest w takiej sytuacji, że wymaga spokojnego, ale zdecydowanego działania. Na płaszczyźnie międzynarodowej trzeba dzisiaj walczyć o polskie interesy. I prezydent powinien w tym zakresie aktywnie współdziałać z rządem.

- Uważa pan, że Komorowski za słabo walczy o polskie sprawy?

- Można podać podstawowe przykłady, gdzie prezydent mógł się włączyć, a tego nie zrobił. Powinien był włączyć się w kwestie pakietu klimatycznego. Powinien był namawiać premier Kopacz do tego, żeby go zawetowała, nie podpisywała.

- To jeden błąd Komorowskiego. Co dalej?

- Chociażby sprawa Polaków w Donbasie. Prezydent jako najwyższy przedstawiciel RP, jako ten, który stoi na straży bezpieczeństwa obywateli - tutaj patrząc szerzej: Polaków - powinien był się włączyć w tę sprawę.

- Numer trzy?

- Kwestie ochrony zdrowia i impas, jaki ostatnio powstał.

- Przecież nikt sobie z tym nie radził, PiS też jak był u władzy.

- PO rządzi w Polsce od 7 lat, ludzie wybrali Donalda Tuska i jego partię, mając wielką nadzieję na to, że będą w Polsce pozytywne zmiany. Przez 7 lat to zaufanie zostało całkowicie zawiedzione. Jeżeli mówimy o systemie zdrowia, to proszę mi powiedzieć, jaką poważną systemową zmianę PO pokazała w ciągu 7 lat? Poza tym, że robi raczkującą komercjalizację.

- Tłumaczy, że nie ma pieniędzy. Ale powinien się w to włączyć prezydent? Powinien wyręczyć rząd? Mamy ministra Arłukowicza.

- Uważam, że prezydent powinien mieć takie ciało, jakim była za czasów prezydenta Lecha Kaczyńskiego Narodowa Rada Rozwoju. Ciało, gdzie spotykają się eksperci, którzy dyskutują, przedstawiają koncepcje rozwiązania różnych problemów krajowych. Nie tylko ad hoc, nie tylko na teraz, ale również z perspektywy 10 czy 20 lat.

Zobacz: Andrzej Duda o Pawłowicz: Dobra jest każda okazja by okazać pogardę. Tymi metodami niszczono Lecha Kaczyńskiego

- Pan przywróci takie ciało?

- Zdecydowanie tak, przecież prezydent nie jest alfą i omegą, nie zna się na wszystkim. Mówi się, że prezydent powinien być prezydentem wszystkich Polaków. Zgadzam się z tym i rozumiem to tak, że powinien być otwarty na dyskusje.

- Wie pan, że aktualny prezydent cieszy się blisko 70-proc. poparciem, a Adam Michnik mówi, że żeby nie został ponownie wybrany, to musiałby przejechać na pasach po pijanemu zakonnicę. Z tego wynika, że nie ma pan żadnych szans.

- Adam Michnik może mieć swoje poglądy. Ja wierzę, że zwyciężę w tych wyborach.

- Wierzy pan w zwycięstwo?

- Tak. Wierzę, że Polacy wybiorą mnie na prezydenta.

- Ale dlaczego ja miałbym na pana głosować?

- Jestem głęboko przekonany o tym, że kandydatura takiego człowieka, jak ja, niesie głęboką nadzieję. Nie jestem uwikłany w poprzedni system, a posiadam już jakieś doświadczenie polityczne. Mam wykształcenie prawnicze, mam doświadczenie z pracy w Kancelarii Prezydenta.

- Twierdzi pan, że Komorowski jest uwikłany?

- Nie twierdzę tego, mówię to w sensie ogólnym.

- Arkadiusz Mularczyk powiedział, że był pan człowiekiem wypromowanym przez Zbigniewa Ziobrę, a jednak został pan w PiS, kiedy oni odchodzili do SP. Choć nie powiedział wprost tego, że jest pan takim lekkim zdrajcą, że ludzie, którzy na pana stawiali, oczekiwali, że pójdzie pan z Ziobrą.

- Mam odmienną ocenę tamtych wydarzeń.

- Ale mówili do pana zdrajco?

- Nigdy bezpośrednio nie usłyszałem czegoś takiego. Tuż przed odejściem kolegów z PiS byłem ministrem w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

- Czego się pan tam nauczył?

- Poważnego podejścia do spraw państwowych. Rozumienia, co to znaczy polska suwerenność i walka o nią. Nauczyłem się również tego, że prezydent powinien być wrażliwy na sprawy społeczne, powinien być otwarty na obywateli.

- Czuł się pan wtedy obiektem ataków przemysłu pogardy?

- Przyznaję, że tak. Wtedy kiedy te ataki uderzały w prezydenta, uderzały też w moją pracę dla niego.

- Jakie ma pan w tej chwili stosunki ze Zbigniewem Ziobrą?

- Poprawne.

- Różni ludzie wypowiadają się na temat Ziobry, Gowina czy Bielana, że są trzymani w zamrażarce, mają okres kwarantanny, ale wrócą. Pytanie kiedy: przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi czy już po?

- Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Mogę tylko powiedzieć, że w polityce też biegnie czas, a Ziobro czy Bielan są młodymi politykami.

- Co pan sądzi o tym, że grozi Polsce - bo Europie na pewno - islam?

- Jest takie zagrożenie, szczególnie w Europie Zachodniej. Największy problem polega na tym, że te grupy nie integrują się z rdzennymi społeczeństwami. Jest również pewna frustracja wśród imigrantów, czują się oni obywatelami drugiej kategorii.

- Jak Europa powinna rozwiązać ten problem?

- To bardzo trudny problem, nie wiem, czy w ogóle da się zasymilować te środowiska. To na pewno duża praca, konieczna jest asymilacja środowiskowa, pewna tolerancja.

- Tolerancja jest dobra czy zła? Może nie jest do końca dobra, skoro my, Europejczycy, tolerujemy społeczności, które nie chcą się integrować, a potem część członków tych społeczności zagraża nam fizycznie.

- Tutaj konieczna jest także zdecydowana działalność służb specjalnych. Po zamachach na WTC to już jest oczywiste, że te środowiska muszą być penetrowane, że są wśród nich skłonności do radykalizmu.

- Polsce grożą takie zamachy?

- Jakieś zagrożenie zawsze istnieje, ale mam nadzieję, że polskie służby dobrze pracują. My na szczęście nie mamy wielkiego problemu imigracyjnego. Wynika to m.in. z faktu, że na tle Europy Zachodniej jesteśmy jeszcze społeczeństwem dosyć biednym. Wynagrodzenia są u nas znacznie niższe niż w Europie Zachodniej. Jest to zresztą wielki problem, wymagający zdecydowanego działania, aby nasze pensje przynajmniej zbliżyły się do tego poziomu. To zresztą jeden z powodów, dla których uważam, że Polska nie powinna wstępować do strefy euro - dopóki nasze wynagrodzenia nie znajdą się na poziomie europejskim. Bo tak zostaniemy na dziesięciolecia biedakami w Europie, a na to się nie zgadzam.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail