Prof. Tomasz Nałęcz: Wojna kosztem pacjentów

2015-01-09 3:00

Sytuację po dojściu do ugody ministra zdrowia i protestujących lekarzy komentuje prof. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta RP.

"Super Express": - Po 14 godzinach negocjacji lekarzom z Porozumienia Zielonogórskiego i Ministerstwu Zdrowia udało się osiągnąć kompromis.

Prof. Tomasz Nałęcz: - Odebrałem to z westchnieniem ulgi, wywołanym końcem tego koszmaru dla pacjentów. Można pogratulować obydwu stronom, że w końcu się jednak porozumiały. Ale też nie sposób nie zawrzeć przygany: szkoda, że aż tak późno. Powinno to nastąpić przynajmniej tydzień wcześniej. Jak widać, można było się porozumieć.

- Mówi pan, że pogratulować trzeba każdej ze stron. Jednak czyj to sukces - oprócz tego, że to sukces pacjentów? Po zawarciu porozumienia każda ze stron wydawała się triumfować.

- Na pewno można się ucieszyć, że my, pacjenci, mamy to za sobą. Lecz pewnie nie ma z tego powodu jakiejś wielkiej radości, ponieważ, jak widać, można było zaoszczędzić chorym ludziom kilku dni wielkich kłopotów. Można tyle sukcesem, co i porażką obdarzać obydwie strony. Nie znam na tyle szczegółów, żeby jakoś cieniować tę sytuację. Widziałem z każdej ze stron bardzo liczne oskarżenia, ostre słowa. Ta wojna wyglądała widowiskowo. Szkoda, że była prowadzona kosztem pacjentów.

Czytaj: Arłukowicz w święto rozgrzesza lekarzy. Wreszcie się dogadają?

- Jak pan ocenia samo porozumienie?

- Porozumienie, jak każdy kompromis, nie zadowala do końca żadnej strony. Najważniejsze jest to, że już funkcjonują gabinety POZ. Mam nadzieję, że będzie to również nauka, aby kontynuować dialog i napięte sytuacje rozwiązywać w czasie, który nie będzie znów niósł dla pacjentów zagrożenia w postaci zamkniętych drzwi gabinetów.

- Jeśli chodzi o kontynuowanie dialogu, to pewnie kontynuowany będzie, choćby dlatego, że pojawiła się zapowiedź powołania zespołu roboczego w sprawie pakietu onkologicznego. Pozwala to przypuszczać, że jednak rację miała część ekspertów, mówiąc, że pakiet onkologiczny w takiej formie, jaką proponuje resort, nie jest dobrym rozwiązaniem.

- Trudno mi powiedzieć. Tak się składa, że sam jestem pacjentem onkologicznym i wiem, jak ważny jest szybki dostęp do lekarza w takiej sytuacji. Ale jako pacjent mający kontakt z tymi lekarzami, muszę powiedzieć, że wiążą oni z pakietem nadzieje, ale też widzą dość poważne zagrożenia i przestrzegają przed tym, że może się on okazać nieskuteczny. Od lekarzy wiem, że oczekiwaliby oni, aby pakiet robiony był wspólnie z nimi, w większym porozumieniu i na podstawie konsultacji. Jak widać, bez porozumienia cierpią przede wszystkim pacjenci.

- Jest pan pacjentem onkologicznym. Walka z chorobą była bardzo trudnym wyzwaniem?

- To nigdy nie jest łatwe. Ale miałem to szczęście, że trafiłem na znakomitych lekarzy w Gliwickim Centrum Onkologii. Pomogły mi nowoczesna aparatura tego centrum i wysokie kwalifikacje jego pracowników. Do dziś korzystam z konsultacji u tych lekarzy i nikt nie cieszy się w moich oczach takim autorytetem jak oni.

- Czy pańska choroba została zdiagnozowana w czasie badań profilaktycznych?

- W moim przypadku chorobę nowotworową - nerwiaka - wykryto w początkowym stadium, w czasie okresowych badań lekarskich.

- Wracając do porozumienia z lekarzami, jaki byłby plan awaryjny, gdyby i tym razem nie udało się znaleźć kompromisu?

- Jaki może być plan awaryjny, gdy rozszerza się pożar? Można tylko liczyć mnożące się straty.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail