wózek dziecięcy, dziecko w aucie

i

Autor: SuperAuto24.pl wózek dziecięcy

1,5-roczna Nel miała igłę w płucach. Dlaczego lekarze wypisali ją do domu?

2018-02-08 13:24

1,5-roczna dziewczynka została wypisana ze szpitala, mimo że miała igłę w płucach. Do wstrząsających informacji dotarli reporterzy programu "Uwaga" w TVN. Dziecko w szpitalu przy ul. Niekłańskiej w Warszawie spędziło dwa tygodnie. Chorowało na zapalenie płuc i sepsę. W momencie wypisu w płucu 1,5-rocznej Nel znajdowała się 21-milimetrowa igła. Nie przeszkodziło to lekarzom w puszczeniu dziewczynki do domu.  

1,5-roczna Nel trafiła do szpitala przy ul. Niekłańskiej 23 grudnia. Dziewczynka generalnie ma problemy ze zdrowiem - nie chodzi, słabo widzi i słyszy, a oddycha przez specjalną rurkę. Gdy przyjechała do szpitala, miał ciężkie zapalenie płuc i sepsę. Dwa tygodnie później Nel wyszła do domu. - Szpital poinformował, że nie ma żadnego problemu, że wyleczono sepsę i zapalenie płuc. Jednak po powrocie do domu stan Nel błyskawicznie się pogarszał. Była czerwona, mokra. Miała sine usta i język - opowiadała TVN matka dziewczynki Olga Guz. Po dziewczynkę przyjechała karetka i ponownie zabrała ją do szpitala. Na miejscu okazało się, że w płucach dziewczynki tkwi 21-milimetrowa igła. - Pani doktor powiedziała, że ktoś musiał jej wrzucić przez rurkę tracheostomijną. Lekarze twierdzą, że musiało się to stać między wypisami - powiedziała mama Nel, która uznała tę teorię za absurdalną. Dlatego poprosiła o płytę z RTG córki z 23 grudnia, czyli z dnia, w którym pierwszy raz trafiła na Niekłańską. Okazało się, że już wtedy igła znajdowała się w płucach Nel. Rzecznik szpitala twierdzi, że matka dziewczynki została poinformowana o tym fakcie. Olga Guz utrzymuje z kolei, że nic takiego nie miało miejsca. Na jej korzyść przemawia to, że brakuje dokumentów, które potwierdzałyby słowa rzecznika.

Placówka, w której leczona była 1,5-roczna dziewczynka, zgłosiła sprawę do prokuratury. -Szpital wskazuje na problemy związane z opieką nad małoletnią pokrzywdzoną, które mogą leżeć po stronie matki dziecka - przekazał Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Gdy reporterzy "Uwagi" dostarczyli prokuraturze zdjęcie RTG z 23 grudnia (wcześniej nie była w jego posiadaniu), ta poszerzyła zakres działania. - Postępowanie jest prowadzone zarówno w kierunku narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia na skutek niewłaściwej opieki w czasie, gdy dziecko przebywało w domu. Ale również w zakresie ewentualnego błędu medycznego, który mógł zostać popełniony w szpitalu - poinformował Saduś.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki