Historia jak z filmu! 2-letni Piotruś wypadł z auta przeleciał 10 m i przeżył

2016-03-08 3:00

Wszyscy myśleli, że Piotruś K. (2 l.) z Siedlec (woj. mazowieckie) tego nie przeżyje. Chłopczyk wypadł z auta podczas wypadku, przeleciał w powietrzu 10 metrów i runął na środek jezdni. Leżał bez ruchu, obok jego ulubiona czapeczka. Kierowcy zatrzymywali się, dawali znaki innym, by omijali leżące na drodze dziecko. Poturbowany chłopiec trafił do szpitala.

Do wypadku doszło na obwodnicy Siedlec. Bmw, którym podróżował Piotrek ze swoim tatą Marcinem K. (30 l.) i ciocią, pędziło trasą. Zaczęło wyprzedzać inny samochód, kiedy na lewym pasie pojawił się ford jadący z naprzeciwka. Auta otarły się o siebie. Bmw wpadło na filar wiaduktu, odbiło się od niego.

Uderzenie wyrzuciło samochód do rowu. Przez wybitą szybę wypadł z niego Piotruś. Bezwładnie przeleciał w powietrzu ponad 10 m i spadł na asfalt. W rozbitym bmw leżeli zakrwawieni tata i 19-letnia ciocia chłopca. Z drugiej strony wiaduktu w poobijanym fordzie zakleszczone zostały dwie osoby.

Bardzo szybko na miejscu wypadku pojawiły się karetki pogotowia. Lekarze przystąpili do reanimacji dziecka. Po udzieleniu pierwszej pomocy chłopiec trafił do szpitala wojewódzkiego w Siedlcach, a stamtąd do szpitala dziecięcego w Warszawie przy ul. Niekłańskiej. Jego stan początkowo określono jako bardzo ciężki. Miał rozbitą główkę i obrażenia wewnętrzne. Warszawscy lekarze kilka godzin walczyli o jego życie. I udało się, Piotrek zaczął samodzielnie oddychać.

Policja nie jest pewna, kto siedział za kierownicą bmw. - Napływają do nas informacje, że samochodem kierowała 19-letnia ciocia chłopczyka - mówi podinsp. Jerzy Długosz z KMP w Siedlcach. - Sprawdzamy te wiadomości. Zweryfikujemy je, kiedy przesłuchamy uczestników wypadku. Apelujemy do wszystkich, którzy byli świadkami zdarzenia, by zgłosili się do siedleckiej policji - dodaje.

Zobacz: Tir uderzył w barierę energochłonną. NIE ŻYJE kierowca

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki