Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada. Wyszła wtedy z imprezy firmowej ze swoim kolegą z pracy Adamem Z. Miała wracać taksówką do domu. Jednak kamery monitoringu zarejestrowały jak szła ze swoim znajomym przez Poznań w kierunku mostu Rocha. Policja bezskutecznie przeszukała dno Warty, jednak do tej pory nie znaleziono ciała. Przeanalizowano szereg nagrań z monitoringu i przesłuchano świadków. Nadal nie wiadomo jednak, co się stało z zaginioną 26-latką.
Więcej: Przełom w sprawie Ewy Tylman? Kierowca z białego samochodu może wiedzieć jak zginęła Tylman
Tymczasem 22 lutego przedłużono areszt dla Adama Z., kolegi zaginionej dziewczyny. - Materiał dowodowy wskazuje, że w wyniku działań podejrzanego Ewa T. znalazła się w wodzie. Uważamy, że nie żyje - mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Adam Z. usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym.
Zdaniem Piotra Tylmana w nocy z 22 na 23 listopada nie doszło do nieszczęśliwego wypadku. - Ja jako potencjalny oskarżyciel posiłkowy wiem już tyle, żeby powiedzieć że: nie był to nieszszczęśliwy wypadek. Stopień winy jest więc dużo większy według mnie - napisał na Facebooku brat zaginionej.