KASIA TUSK MA OCHRONĘ BOR. Wipler: Kasiu, sama sobie płać za ochronę

2014-01-31 8:48

Jak ustalił "Super Express", ochrona córki premiera Kasi Tusk (27 l.) kosztuje nas ok. 4-5 tys. zł miesięcznie. A dostała ją tylko dlatego, że jej wynurzenia w Internecie sprawiły, że ma coraz więcej psychofanów. - To bezczelność! Jest wiele innych osób w państwie, którzy zasługują na taką ochronę - mówi "SE" Przemysław Wipler (36 l.).

Wczoraj ujawniliśmy, że od niedawna córka premiera ma ochronę Biura Ochrony Rządu. Asystuje jej jeden funkcjonariusz. Najczęściej jeździ za premierówną skodą superb.

Funkcjonariusz towarzyszy jej dyskretnie, np. kiedy córka premiera robi w Sopocie zdjęcia do swojego bloga. To właśnie - mówiąc w skrócie - przez bloga Kasia otrzymała z BOR ochronę. Córka Donalda Tuska (57 l.) umieszcza tam odważne zdjęcia, które osobiście opisuje. A to powoduje zainteresowanie niepożądanych osób.

>>> Kasia Tusk napisała do Se.pl: Nie szukam sponsora!

- Pojawiają się propozycje spotkań, wyznania i listy miłosne. W ostatnim czasie było ich za dużo. BOR postanowił zareagować i ochraniać Kasię - mówi nam współpracownik premiera.

Jak obliczyliśmy, miesięczny koszt pracy jednego oficera Biura wraz z przejechanymi kilometrami to ok. 4-5 tys. zł. Dużo? Zależy dla kogo.

Córka premiera dzięki swojemu blogowi zarabia kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Z łatwością mogłaby więc wynająć osobistego ochroniarza. W takim tonie ocenia sytuację poseł Polski Razem Przemysław Wipler.

- Kasia Tusk nie jest osobą publiczną. Nie powinna z naszych pieniędzy być ochraniana. Przez to, że prowadzi bloga, jest bardziej celebrytką, a zadaniem BOR-u nie jest ochranianie celebrytów. Jest wiele innych osób w państwie, które powinny być chronione - uważa Wipler.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki