Kórnik. Kata spotkała kara! Zmarł, torturując psa

2015-06-08 9:13

Zwabili go na podwórko, wsadzili do metalowej klatki, polewali wodą, dźgali kijami, razili prądem. Dlaczego? Bo śmiał ich obszczekać. Dziesięcioletni foksterier Timon nie przeżył tortur. Ale chwilę później opatrzność wysłała do piekła jednego z oprawców - Stanisław J. (+53 l.) spod Kórnika (woj. wielkopolskie) padł jak rażony piorunem, gdy jego rozrusznik serca odmówił posłuszeństwa.

Timon nie był typem agresora. Przeciwnie, ze wszystkimi chciał się bawić, często wesoło poszczekiwał. I właśnie to go zgubiło. Gdy tego słonecznego dnia biegał po łące swoich właścicieli, nagle usłyszał wołanie z sąsiedniej posesji, na której pracowali dwaj mieszkańcy Pierzchna - Stanisław J. (+53 l.) i jego syn Łukasz (27 l.). Mężczyźni zwabili go do ogromnego garażu, tam wepchnęli do metalowej klatki. Po co? Chcieli dać mu nauczkę, bo zezłościło ich ujadanie.

To, co wydarzyło się potem, wprost nie mieści się w głowie. - Żeby nikt nie usłyszał skomlenia, włączyli chyba wszystkie maszyny w gospodarstwie - opowiada Arkadiusz Polak (41 l.), właściciel Timona, który przeżył szok, gdy odkrył, co się stało. Bo Łukasz J. ze swoim ojcem podeszli do tortur wyjątkowo profesjonalnie. Metalową klatkę z zatrzaśniętym czworonogiem najpierw solidnie oblali wodą, potem podłączyli do prądu. - I dźgali jeszcze Timona kijami zakończonymi gwoździami - dodaje pan Arek.

Foksterier konał prawie godzinę. Niestety, jego właściciele za późno zorientowali się, że pies gdzieś zniknął. I już nie zdołali mu pomóc. Gdy w trakcie poszukiwań zajrzeli na sąsiednią posesję, oprawcy Timona w popłochu zaczęli uciekać. Nie uszli daleko. Starszy z mężczyzn nagle zachwiał się i jak rażony piorunem runął na ziemię. - Wszyscy w wiosce wiedzieli, że choruje na serce. Kiedy razili Timona prądem, to pewnie zepsuł mu się rozrusznik - domyśla się pan Arek.

Sprawą bestialskiego znęcania się nad bezbronnym zwierzęciem zajmuje się już prokuratura. Łukasz J. odpowie za swój czyn przed sądem. Za kratami może spędzić nawet trzy lata.

Zobacz: Tak się bawią emeryci

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki