W sumie ma zostać zlikwidowanych 120 ogródków, z których korzysta kilkaset osób. - Na budowę drogi poświęcilibyśmy nasze działki. Na biurowce nigdy! - zaznaczają. - Dla dzieci z własnych pieniędzy wybudowaliśmy tu plac zabaw. To miejsce to nasz azyl - kwitują.
Niebawem usłyszą spychacze, które zniszczą grządki, rabatki i altanki. - Na pewno stanie się to w tym roku - zapowiada Joanna Borkowska (30 l.), rzeczniczka prasowa wrocławskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Choć formalnie zapadł już wyrok i urzędnicy zaznaczają, że dla ogródków nie ma litości, to działkowcy zapowiadają, że się nie poddadzą. - Mamy już plan, jak zatrzymać spychacze. Ale nie zdradzimy go, żeby się nie dowiedzieli o naszych zamiarach i nie wymyślili czegoś nowego - mówi tajemniczo Helena Gomółka.
Joanna Borkowska zaznacza, że działkowcy dostaną odszkodowania: ok. 50 tys. zł. Ale protestujących to w ogóle nie interesuje. - Chcemy naszych działek, a nie pieniędzy - stwierdzają zgodnie.
Zobacz: Wybory prezydenckie 2015. Spada poparcie dla Komorowskiego, a Kukiz rośnie w siłę