Tir zmiażdżył Teresę z małym synkiem Gabrysiem

2016-09-28 7:00

To była masakra. Wielka scania z rozbitą kabiną zaryta w polu kilkanaście metrów od drogi, a w rowie na boku zmiażdżone audi, z którego ratownicy wycinali fragmenty blach, żeby dostać się do ludzi w środku. Było ich troje: 26-letnia Teresa B., jej 4-letni synek Gabryś i 19-letni pasażer. Tylko dziecko jeszcze żyło, ale i ono po chwili umarło. Zginęli 4 kilometry od domu w Wolinie (woj. zachodniopomorskie).

Trasę z Wolina do Kamienia Pomorskiego Teresa B. (+26 l.) znała dosłownie na pamięć. Każdego dnia swoim audi pokonywała te 17 kilometrów co najmniej dwukrotnie. Bo w Wolinie był jej dom, a w Kamieniu sklepy "Żabka", które prowadziła. Pomagał jej w tym 19-letni Dawid.

W miniony poniedziałek Teresa B. skończyła pracę wcześniej niż zwykle. Musiała wygospodarować kilka godzin na sprawy rodzinne. Nie chciała zawieść 4-letniego Gabrysia, który bardzo się cieszył na urodzinowe przyjęcie swojego kuzyna. Chciała być w Wolinie punktualnie, a jeszcze musiała kupić prezent dla małego jubilata. Dlatego szybciej niż zwykle jechała z Kamienia Pomorskiego. Gabryś z tyłu, zapięty w foteliku, ona za kierownicą, a obok Dawid, który zabrał się z nimi do domu.

Dochodziła 17.30, do Wolina mieli wszystkiego 4 kilometry, gdy z naprzeciwka nadjechała ogromna ciężarówka. Nagle jej kierowca stracił panowanie nad autem i zjechał na przeciwległy pas ruchu. Nie mieli szans uniknąć zderzenia. Dwa pojazdy uderzyły w siebie z potworną siłą i wypadły z drogi. Teresa B. i Dawid W. zginęli na miejscu, małego Gabrysia ratownicy próbowali reanimować. Niestety, bezskutecznie.

Kierowca tira, który z ładunkiem stali wracał ze Świnoujścia do Szczecinka, nie odniósł żadnych obrażeń. Na własną prośbę wypisał się ze szpitala, w którym lekarze chcieli pozostawić go na obserwacji. Był trzeźwy. Został przesłuchany przez policję. Twierdzi, że nie wie, co się stało z jego wozem. Nagle usłyszał huk, jakby coś wybuchło, i nie mógł już opanować maszyny.

- Ciężarówka została zabezpieczona do badań technicznych. Biegli ustalą, co było przyczyną wypadku - mówi Przemysław Kimon, rzecznik zachodniopomorskiej policji.

Zginął, bo skorzystał z okazji

Dawid W. (+19 l.) był współpracownikiem Teresy B. (+26 l.), pomagał jej prowadzić sklepy "Żabka" w Kamieniu Pomorskim. W poniedziałek skorzystał z okazji i zabrał się z nią samochodem do Wolina. Siedział obok niej, gdy staranował ich tir. Zginął na miejscu.

Zobacz: Więzienie za złamanie tego przepisu! Rygorystyczne zaostrzenie prawa

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki