Jarosław K. (45 l.) miał już gotowy sznur z pętlą, który przyszykował dla siebie i swojej córeczki. We wtorek, tuż przed północą, mieli umrzeć oboje. Dziewczynka miała zawisnąć na haku żyrandola.
Jej matki nie było wtedy w domu. Szaleniec myślał, że nikt z sąsiadów w wieżowcu nie przejmie się płaczem jego córeczki, bo wszyscy uważali ich za przykładną rodzinę. Na szczęście się przeliczył.
Zaalarmowana policja zareagowała natychmiast. W trakcie akcji wróciła matka Ewuni. Była w szoku. Cała trójka trafiła do szpitala. Jarosław K. nie został jeszcze przesłuchany. Prokuratura nie wyklucza postawienia mu zarzutu usiłowania zabójstwa.
Zobacz też: Szok! Blogerka ZABIŁA swojego synka dla POPULARNOŚCI!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail