Mama niepełnosprawnego Przemka: Jestem dla synka pielęgniarką, lekarzem, rehabilitantką

2014-03-24 3:00

Głodujemy! Nie mogę pracować, no bo kto się zajmie Przemkiem (7 l.)? Jestem jego pielęgniarką, lekarzem, rehabilitantką, nianią, mamą, wszystkim! A politycy nie chcą nam pomóc - mówi nam Anna Kalbarczyk (39 l.) z Warszawy, która od środy protestuje w Sejmie.

- Miesięcznie mamy na życie ok. 1800 zł. Nie starcza na wiele. Od kilku miesięcy zalegamy z czynszem. Gotujemy raz na dwa dni, by oszczędzać na gazie. Oszczędzamy wszędzie, gdzie można, by dla Przemka wystarczyło. Starszy syn nie poszedł na studniówkę, bo zabrakło nam pieniędzy.

ZOBACZ: Premierze, przestań zabijać nasze dzieci!

Ale on to rozumie, że jest Przemek, który musi mieć leki i rehabilitację. Cała rodzina to rozumie i wszyscy się nim opiekują - opowiada nam ze łzami w oczach Anna Kalbarczyk.

Jej syn Przemek ma autyzm, słabe napięcie mięśni i problemy żywieniowe. Musi jeść specjalne jedzenie. Rodzina wydaje na nie około 1000 zł miesięcznie. Brakuje pieniędzy m.in. na rehabilitację. Jedna godzina kosztuje 80 zł, a Przemek musi być rehabilitowany kilka razy dziennie...

- Nie mogę iść do pracy. Muszę nim się opiekować 24 godziny na dobę. A politycy mają nas gdzieś. Nawet na nas nie patrzą, bo kto chce patrzeć na niepełnosprawne dzieci. Jak się nie patrzą, to i problemu nie ma - dopowiada. - Mam dość obietnic i rządów Tuska! Musimy walczyć o życie swoich rodzin - podsumowuje oburzona Anna Kalbarczyk.

Czytaj więcej: Protest w Sejmie. Nowe Informacje: Rodzice napisali list to prezydentowej

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki