Oto dziecko księdza! Chciał je zabić?

2008-07-23 9:30

Duchowny chciał nakłonić lekarza, by zabił jego nowo narodzoną córeczkę.

Dla Wieńczysława Ł. (45 l.) życie jego własnej córeczki to tylko wstydliwy problem, który należało zgładzić. I to możliwie szybko. Gdy w częstochowskim szpitalu jego ukochana parafianka Edyta L. (29 l.) powiła mu córkę ,nie ujęło go za serce kwilenie maleństwa. Nie przyszedł przywitać swojego dziecka. W jego głowie zrodziły się mordercze plany. Potwór próbował nakłonić lekarza, by zabił dziewczynkę. Wstrząśnięty zachowaniem duchownego lekarz natychmiast wezwał policję. Proboszczowi grozi teraz dożywocie.

Janiki, mała wieś leżąca 30 kilometrów od Częstochowy. To tutaj kwitł brzemienny w skutki romans Wieńczysława Ł. (45 l.) i Edyty L. (29 l.). Cała wieś jest wstrząśnięta tym, co działo się w przykościelnej alkowie.

Skrywana grzeszna miłość

Mieszkańcy Janików podejrzewali, że ich proboszcz może mieć romans. Ale na wsiach wiele takich plotek rozsiewano. Nikt więc nie interesował się tym, że ich proboszcz kilka razy w tygodniu wymyka się z kościoła i rowerem przedziera się przez lasy do pobliskich Dankowic. Tam mieszkała jego ukochana. Jeździł do niej od ponad roku. - Wsiadał na rower i na skróty lasem do niej jeździł. Czasem i dwa albo trzy razy dziennie - wspomina sąsiadka kochanki księdza.

Matka Edyty jest zdruzgotana tym, co zaszło między jej córką i księdzem. - Od jakiegoś czasu z nim się spotykała. Nie upilnowałam jej - bije się w pierś Marta Latusińska (56 l.). - Niedawno wyremontowaliśmy jeden pokój, ksiądz się nawet dorzucił do tego remontu. Często do niej przychodził i zamykali się na górze. Źle się do mnie odnosił, gdy pytałam, co tam robią, przeganiał mnie - płacze pani Marta.

Niechciany owoc romansu

Gdy ksiądz Wieńczysław dowiedział się, że zostanie ojcem, zrozumiał, że wszystko poszło o krok za daleko. Wiedział, że niebawem wszyscy dowiedzą się, co się stało, a on wpadnie w poważne tarapaty. Proboszcz od razu wyparł się dziecka. - Mówił, że chce, aby dziewczynka została w szpitalu, że on nie chce mieć z nią nic wspólnego - wspomina pan Franciszek, ojciec Edyty. Powiedziałem, że się na to nie zgodzę, że jak będzie trzeba, to sam ją wychowam. Wtedy zażądał ode mnie oświadczenia na piśmie - dodaje pan Franciszek. - Córka na początku ukrywała przede mną tę ciążę, dopiero później powiedziała mi prawdę. Od czasu, gdy dziecko się urodziło, ksiądz jakby zapadł się pod ziemię, zniknął. Nie chce uznać tego dziecka, ale będziemy walczyć o jakieś alimenty - dodaje matka dziewczyny. Gdy duchowny zorientował się, że niebawem wszystko wyjdzie na jaw, jak gdyby nigdy nic spytał lekarza, czy nie mógłby zabić tego dziecka. Wzburzony lekarz natychmiast wezwał policję. Na wniosek prokuratury księdza zatrzymano. Wypuszczono go po niespełna 48 godzinach. Będzie odpowiadał z wolnej stopy, bo, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy - jego stan zdrowia nie pozwolił na tymczasowe aresztowanie.

Ksiądz się nie przyznaje

Występki księdza wzburzyły parafian. Właśnie dlatego miejscowe organa ścigania nie chcą ujawniać szczegółów śledztwa. - Mogę potwierdzić, że zatrzymaliśmy 45-letniego mieszkańca wsi Janiki - wyjaśnia Joanna Lazar z częstochowskiej policji.

- Wszczęliśmy śledztwo w sprawie nakłaniania jednego z lekarzy do zabójstwa noworodka - ucina Robert Wypych z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

W niedzielę Wieńczysław Ł. jak gdyby nigdy nic odprawił mszę. - Nie tłumaczył, dlaczego przez dwa dni go nie było - mówią parafianie. W poniedziałek ksiądz zajął się ojcowskimi formalnościami związanymi z rejestrowaniem dziecka w urzędzie gminy. Nie miał jednak na sobie sutanny ani nawet koloratki, ale zawsze od nich stronił.

Trzeba to szybko wyjaśnić

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski (52 l.):

- To bulwersująca sprawa i władze kościelne powinny dążyć do jej wyjaśnienia. Najgorzej

byłoby, gdyby została przemilczana. Trzeba pamiętać, że w każdym środowisku może się znaleźć jakaś czarna owca. Ale jej czyny nie mogą rzutować na całe środowisko. Należy też pamiętać, że życie ludzkie jest bardzo skomplikowane i każdy popełnia błędy. Jeśli rzeczywiście było tak, że kapłan dążył do zabicia dziecka - to jest to bezsprzecznie przestępstwo. Proces kościelny powinien wyjaśnić tę sprawę i to jak najszybciej.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki