Ryszard Bednik: Rutkowski konkurował z policją

2012-02-06 3:00

Czy swoimi działaniami Krzysztof Rutkowski przeszkodził w policyjnym śledztwie w głośnej sprawie zaginięcia półrocznej Magdy z Sosnowca?

"Super Express": - Po czyjej stronie leży racja w sporze policji z Krzysztofem Rutkowskim?

Ryszard Bednik: - Nie może tu być mowy o sporze Rutkowski - policja, bo pan Rutkowski nie miał prawa zajmować się sprawą w sposób, jaki wszyscy widzieliśmy. Przecież od kilku lat nie ma licencji detektywa, czyli nie ma żadnych uprawnień do prowadzenia czynności detektywistycznych. Występował więc jako zwykły obywatel, a w polskim prawie nie ma czegoś takiego jak zastępowanie organów śledczych w ich postępowaniu przez obywatela. Nie ma również czegoś takiego jak konkurencja obywatela w stosunku do organów administracji państwowej. A to wszystko miało miejsce.

- Załóżmy na moment, że Rutkowski uczestniczył w całej sprawie jako licencjonowany detektyw. Jak by pan ocenił jego działalność?

- Krytycznie. Gdyby kierował się zasadami, które wyznają detektywi - zachowanie tajemnicy, profesjonalizm, uczciwość, rzetelność, nie mielibyśmy teraz całego tego zamieszania.

- Jakie konkretnie ma pan zarzuty do jego działań?

- Już samo to, że po wejściu w posiadanie informacji, że wersja wydarzeń wcześniej przedstawiana przez matkę zaginionej Magdy jest kłamliwa i doszło do popełnienia przestępstwa, powinien się podzielić tą wiedzą z prokuraturą.

- Ale przekazał informacje organom śledczym.

- Przy okazji robiąc ogromny szum medialny, przekazując do mediów film z przyznaniem się matki dziewczynki do winy. W ten sposób mógł zniweczyć kilkudniowe działania policji, która na pewno prowadziła postępowanie również w tym wątku śledztwa. Takie działanie jest zupełnie nieprofesjonalne i nie przystoi komuś, kto mieni się detektywem, który powinien w takiej sytuacji zachować tajemnicę.

- Czy można odmówić mu skuteczności, skoro szybko uzyskał wyznanie winy od matki?

- Tylko że w opinii prawników Rutkowski w zasadzie wymusił na swojej klientce zeznania, wkładając jej do ust odpowiedzi na swoje pytania. Przecież każdy adwokat w sądzie będzie w stanie podważyć takie dowody i ten film może się okazać nie do wykorzystania przez śledczych.

- To może wypaczyć postępowanie policji?

- Zdecydowanie. Detektyw musi współpracować z policją, a tu mamy do czynienia z torpedowaniem jej działań. Ta, w przeciwieństwie do pana Rutkowskiego, nie może ferować szybkich wyroków i musi mieć mocne dowody na winę podejrzanego. Tym bardziej że wszyscy, którzy mieli do czynienia z działalnością śledczych wiedzą, jak często pierwsze zeznania są niewiele warte. Podejrzewana osoba nierzadko próbuje zataić pewne informacje i potrzebne są kolejne dowody. Teraz policja może mieć problemy z ich zebraniem, bo sprawa stała się zbyt głośna.

- A myśli pan, że policja zrobiła wszystko jak należy?

- Teraz, kiedy policja musiała ujawnić nieco rąbka tajemnicy swojego śledztwa, widać, że być może mogła pewne czynności przeprowadzić nieco szybciej. Niemniej trzeba wyraźnie stwierdzić, że działała zgodnie z procedurami i prowadziła na tyle szerokie śledztwo biorące pod uwagę wiele wersji wydarzeń, że nie można mieć do ich działań żadnych zastrzeżeń.

Ryszard Bednik

Polskie Stowarzyszenie Licencjonowanych Detektywów