Wiktor Świetlik komentuje dla SE: Jurek Owsiak się odkleił

2014-01-30 3:00

Francuscy rewolucjoniści w pewnym momencie stanęli przed poważnym dylematem: co zrobić, by paryżanie zaakceptowali ścięcie swojej królowej i uwierzyli w stawiane jej zarzuty? Trzeba było Marię Antoninę od ludu odkleić. W związku z tym zaczęto kolportować rozmaite plotki o tym, że królowa molestowała syna, a także, starą historyjkę o tym, że gdy usłyszała, że ludzie nie mają na chleb, radziła im, by jedli ciastka. Ta ostatnia bujda okazała się szczególnie szkodliwa, i idiotyczna odpowiedź jest do dziś ściętej królowej niesłusznie przypisywana. Pokazywała ona, że królowa kompletnie nie rozumie ludzi i nie ma z nimi nic wspólnego. Tak podziwianą niegdyś śliczną Austriaczkę oderwano po prostu od Paryża. Czasem jednak bywa, że ulubieńcy tłumów odklejają się od nich sami. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że dotknęło to Jerzego Owsiaka, który najpierw czołgał się po biurku, pokazując, że nie ma słoika ze skitranymi pieniędzmi, a potem przekonywał, że mieszka w skromnym mieszkanku, pokazując nowocześnie urządzony 115-metrowy apartament.

Ludzie bazujący na masowym poparciu, szczególnie ci, którzy afiszują się szczególną troską o najbiedniejszych i pokrzywdzonych, mogą mieć serce z kamienia i wątrobę z tytanu, ale jednego nie wolno im stracić. Słuchu społecznego. Zrozumienia sytuacji ludzi.

Czasem dochodzi tylko do zaburzeń tego słuchu, tak było, gdy Jarosław Kaczyński z nonszalancją poinformował, że masowa sieć handlowa to sklepy dla biedoty. Czasem ten słuch całkowicie zanika. Tak było kiedyś z Andrzejem Lepperem. Dla mnie początkiem jego politycznego upadku nie były seksafery, początek lub koniec koalicji z PiS czy przegrane wybory. Koniec Leppera można było zobaczyć już wtedy, kiedy jako człowiek u szczytów władzy, wicepremier i szef współrządzącej partii siedział rozwalony w studiu telewizyjnym i na wizji chwalił się pani redaktor, że ma "tanie buciki od Kielmana" za 1300 złotych. Jeśli piewca najbiedniejszych publicznie szpanuje, że na nogach ma najniższą krajową pensję albo dwa zasiłki dla bezrobotnych, to po nim... i tyle. Stracił słuch i już go nie odzyska.

Zobacz: Oświadczenie Jurka Owsiaka w sprawie zarzutów pod adresem WOŚP

Chyba tak też jest z Owsiakiem. Przekonywanie ludzi, że z jego finansami jest wszystko OK, bo za stołem nie ma słoika, to jawne robienie z nich kretynów. Tłumaczenie Polakom tłoczącym się rodzinami w wielkopłytowych klitkach, że 115 metrów to małe mieszkanko, to plucie im w twarz. A to przecież właśnie ci ludzie w wielkiej płycie powinni być punktem odniesienia Owsiaka, a nie światek warszawskiej elitki wypasionej na publicznej i niepublicznej telewizji, gdzie Tomuś z Kubusiem mogą się ścigać, kto kupi pierwszy jaguara, bo akurat rzucili w salonie nowy model. Owszem, dla nich Owsiak krezusem nie jest, jest nawet biedakiem. Tyle że to nie oni byli przez lata siłą napędową owsiakowej orkiestry, a miliony zwykłych polskich biedaków, dla których zmięta dycha wygrzebana z kieszeni bywała czasem dychą ostatnią. Nie przepadam za Owsiakiem, ale sukcesu w poruszaniu ludzkich serc mu nie odmawiam. Ale to już raczej przeszłość.