Rower spadł z pędzącego auta na S1. Kierowcę uratowała zasada trzech sekund

i

Autor: YouTube/Stop Cham Rower spadł z pędzącego auta na S1. Kierowcę uratowała zasada trzech sekund

Rower spadł z pędzącego auta. Kierowcę uratowała zasada trzech sekund

2022-06-04 15:44

Przewożenie rowerów na dachu samochodu jest wciąż bardzo popularnym i wygodnym rozwiązaniem. Między innymi nie ogranicza widoczności w lusterku wstecznym, zapewnia sobie wygodny dostęp do bagażnika i nie wymaga dodatkowego wyposażenia tj. hak czy trzecia tablica rejestracyjna. Niestety, wielu kierowców, tak jak bohater nagrania, zapomina o bezpieczeństwie.

Przewożenie rowerów na dachu samochodu jest wciąż bardzo popularnym i wygodnym rozwiązaniem. Przede wszystkim nie ogranicza widoczności w lusterku wstecznym, zapewnia sobie wygodny dostęp do bagażnika i nie wymaga dodatkowego wyposażenia tj. bagażnik rowerowy, hak czy trzecia tablica rejestracyjna. Niestety, chcąc w ten sposób transportować jednoślady, trzeba pamiętać o kilku kluczowych kwestiach tj. odpowiednim zabezpieczeniu i ograniczeniu prędkości. Z instrukcją dachowego uchwytu z pewnością nie zapoznał się bohater nagrania, które robi w sieci furorę. W okresie wakacyjnym do takich sytuacji może dochodzić częściej.

ZOBACZ: Tymi drogami nie jedź na wakacje! Ginie na nich najwięcej osób

Rower spadł z samochodu

Do niebezpiecznej sytuacji doszło na drodze ekspresowej S1 w okolicach Żywca (woj. Śląskie). Z dachu rozpędzonego SUV-a marki Mitsubishi, przy prędkości pow. 120 km/h, odpiął się dziecięcy rower, który o mało nie uderzył w pędzący za nim samochód. Autora nagrania uratowało skupienie, dobry refleks i przede wszystkim zasada trzech sekund. Dystans, jaki utrzymywał przed Outlanderem był na tyle duży, że w porę zdążył zareagować i uniknąć kolizji. Gdyby rower z taką prędkością uderzył w szybę, mogłoby się skończyć tragedią.

Zasada trzech sekund. Co to takiego?

Metoda "trzech sekund" to banalnie prosta reguła, której powinien trzymać się każdy kierowca - zwłaszcza, gdy porusza się drogą ekspresową lub autostradą. Chodzi o utrzymanie takiego odstępu przed poprzedzającym nas autem, by na miejsce, które poprzedzające nas auto właśnie mija, znaleźć się najwcześniej za trzy sekundy. W przypadku tego nagrania punktem odniesienia niech będzie latarnia. W momencie, gdy Mitsubishi znalazło się na jej wysokości, jadące za nim auto z kamerą dojechało do niej po trzech sekundach, co w chwili wypięcia roweru dało kierowcy odpowiednio dużo czasu na reakcję.

Gdyby jechał na przysłowiowym "zderzaku", finał tego nagrania byłby zupełnie inny. Poruszając się z prędkością przykładowo 120 km/h, od poprzedzającego auta powinniśmy zachować (zgodnie z nowelizacją z dnia 1 czerwca 2021 roku) dystans nie mniejszy niż 60 metrów. W przeciwnym razie narażamy się na mandat karny w wysokości od 300 do 500 zł. Z kolei na drogach szybkiego ruchu w Niemczech kierowca powinien zachować odstęp wynoszący tyle metrów, co połowa prędkości (120 km/h = 60 metrów). Za niedostosowanie się w Niemczech do tego przepisu narażamy się na karę w wysokości 400 euro.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki