Takie auto ma Tromba. Na Fame MMA przyjechał prawdziwą bestią

2022-05-16 15:52

Internetowi celebryci, tak jak sportowcy i gwiazdy telewizji, na swojej działalności zbijają spore kokosy. Zwłaszcza twórcy, którzy rozpoczęli swoją karierę youtubera pod skrzydłami Friza. Mateusz "Tromba" Trąbka, jeden z pierwszych członków EKIPY z Krakowa, przyjechał na Fame MMA czarną bestią. Co to za maszyna?

Blisko 2 miliony subskrybentów na youtubie i niecałe 2,5 mln obserwatorów na instagramie - Mateusz "Tromba" Trąbka to gwiazda wielkiego formatu i od kilku dni szczęśliwy debiutant. W pojedynku z Tomkiem "Gimperem" Działowym na Fame MMA 14 pokazał, kto rządzi w internecie. Pod krakowską Tauron Arenę youtuber przyjechał swoją czarną bestią, która przed walką w oktagonie przeszła szereg modyfikacji. Samochód przykuwa uwagę kontrastowymi naklejkami, sportowymi dokładkami i przede wszystkim ogromnym, groźnym grillem. Rasowa maszyna Tromby ma jeszcze coś, co docenią tylko prawdziwi fani motoryzacji. 

Wielkie serce

Mowa oczywiście o tym, co kryje się pod maską tego 2-drzwiowego coupe. Samochód Mateusza Tromby Trąbki, Mercedes-AMG C 63 S, to jeden z ostatnich Mercedesów i na pewno ostatnie auto swojej klasy, które napędza benzynowe, 4-litrowe V8 BiTurbo. Jednostka składana ręcznie w Affalterbach przez wykwalifikowanych inżynierów, generuje moc 510 KM i 700 Nm. W tym przypadku cały moment obrotowy jest przekazywany na tylną oś za pośrednictwem 9-biegowej, automatycznej przekładni. W efekcie, przy dobrych warunkach i suchym asfalcie, przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje niespełna 4 sekundy. Prędkość maksymalna, ograniczona elektronicznie, to z kolei 250 km/h. Za takiego potwora trzeba było zapłacić w salonie blisko pół miliona złotych.

Przesiadka z małego AMG

Tromba to wielki fan samochodów z gwiazdą, co potwierdza fakt, że po raz kolejny przesiadł się do Mercedesa. Wcześniej jeździł najtańszym i najmniejszym AMG w gamie. Żółty hot hatch youtubera z 2-litrowej jednostki benzynowej generował 306 KM i 400 Nm, co przy napędzie na wszystkie cztery koła 4MATIC, pozwalało przyspieszyć mu do pierwszej "setki" w ok. 4,8 sekundy. Mały rozrabiaka był znacznie tańszy, bowiem ceny  A35 AMG startowały wówczas od niecałych 200 tys. złotych.