Kulig za samochodem. Czy jest mandat? Gdzie nie można robić kuligu?

Intensywnym opadom śniegu zawsze towarzyszy świetna, choć nie zawsze bezpieczna zabawa. Lepienie bałwana czy rzucanie się śnieżkami to oczywiście nic groźnego, jednak pokryte grubą warstwą śniegu drogi i parkingi często prowokują kierowców do niebezpiecznych wyczynów. Driftowanie na parkingach czy organizowanie samochodowych kuligów to dwie zimowe aktywności, za które policja srogo kara. Jak uniknąć mandatu i utraty prawa jazdy zimą?
Śnieg na chodnikach, domach, zwisające długie sople, to cudowny i niebezpieczny zimowy krajobraz - zarówno dla pieszych, jak i kierowców. Kiedy pojawiają się pierwsze opady, na drogach oraz parkingach roi się od mistrzów kierownicy, którzy nie rezygnując z okazji, szlifują swoje umiejętności za kierownicą. Jak wiemy, trening czyni mistrza, jednak policja i prawo ruchu drogowego mają na ten temat inne zdanie.
Co może policja?
Kierowcy schwytani na kręceniu bączków czy przysłowiowym "lataniu bokiem" mogą się liczyć z poważnymi konsekwencjami. Policjanci mogą oczywiście przystać na pouczeniu, jednak najczęściej taka zabawa jest podciągana pod art. 86 - "spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym".
Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny.
Dowiedz się: Zasady zimowej jazdy autem pod górę i zjazdu z górki
Zgodnie z policyjnym "cennikiem" za takie wygłupy grozi do 500 zł grzywny i 6 punktów karnych. Niestety, w niektórych sytuacjach na mandacie może się nie skończyć, ponieważ jak mówi paragraf 3 tego powyższego przepisu:
W razie popełnienia wykroczenia określonego w § 1 przez osobę prowadzącą pojazd można orzec zakaz prowadzenia pojazdów.
Oznacza to, że osobą decyzyjną na miejscu kontroli jest funkcjonariusz, z którym przyjdzie nam rozmawiać. Jeżeli policjant uzna, że kierujący stworzył zagrożenie, wówczas ma prawo zatrzymać jego uprawnienia na miejscu. W takiej sytuacji o dalszych losach zatrzymanego zadecyduje sąd.
Co grozi za driftowanie?
Zgodnie z tym, co możemy znaleźć w taryfikatorze mandatów, za "używanie pojazdu w sposób zagrażający bezpieczeństwu osoby znajdującej się w pojeździe lub poza nim" policjant może nas ukarać mandatem w wysokości 200 zł (bez punktów karnych). Prawo ruchu drogowego nakazuje natomiast (art. 19) że "Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem (...)". W sytuacji, gdy policja złapie nas na driftowaniu pod marketem, możemy się spodziewać, że mundurowy podciągnie to właśnie pod ten paragraf. Wówczas grozi nam mandat w wysokości od 20 do 300 zł.
Kulig za samochodem to droga zabawa
Zgodnie z przepisami, prowadzenie kuligu na drogach publicznych jest surowo zabronione (art. 60): "Kierującemu zabrania się ciągnięcia za pojazdem osoby na nartach, sankach, wrotkach lub innym podobnym urządzeniu." Za złamanie tego przepisu kierowca może zostać ukarany mandatem w wysokości do 500 zł oraz otrzymać 6 punktów karnych. Choć przepis ten dotyczy wyłącznie dróg publicznych, w rzeczywistości ciężko stwierdzić, co jest taką drogą, a co nie. Nawet jeśli funkcjonariusz zgodziłby się z nami, że kulig przez nas prowadzony odbył się na poza obszarem drogi publicznej, nie oznacza to, że ominie nas kara. Mundurowy może w każdej chwili podciągnąć naszą zabawę pod art. 98 kodeksu wykroczeń, który mówi o prowadzeniu pojazdu w sposób powodujący zagrożenie w ruchu.