Jak pisze Dziennik Łódzki, 56-letnia mieszkanka osiedla Kurczaki w dzielnicy Łódź-Górna, w niedzielę (5 lipca) wyszła na balkon się opalać. Nieżywą już znalazł ją mąż dnia następnego około godz. 7. Wezwana na miejsce lekarka z osiedlowej przychodni od razu stwierdziła zgodn kobiety. W aktach jednak napisała, że "nie wyklucza udziału osób trzecich", przez co konieczne było włączenie w sprawę policji i biegłych medycyny sądowej. Ci natomiast uznali, że karta zgonu została błędnie wypełniona, a zapis uniemożliwiał podjęcie czynności. Lekarka, która wypełniała akta była niedostępna, poza Łodzią.
Ciała 56-latki nie można było zabrać, leżało na balkonie jeszcze przez kilka godzin, zanim prokuratura wydała decyzję o dokonaniu oględzin bez formalnego potwierdzenia jej zgonu.