O sprawie księdza zrobiło się głośno po emisji „Don Stanislao” w telewizji TVN - wtedy mieszkaniec Tarnobrzega opisał w mediach społecznościowych sprawę z lat. 80., kiedy ksiądz z Tarnobrzega miał "brać na kolana dziewczynki, przytulać je i głaskać." Jak informuje "Wyborcza" do mężczyzny po publikacji wpisu dzwoniło wiele osób, które miały być ofiarami molestowania księży na Podkarpaciu.
Prokuratura w Tarnobrzegu prowadzi postępowanie sprawdzające ws. księdza
W sprawie księdza prokuratura prowadzi postępowanie sprawdzające. Jak tłumaczy Andrzej Dubiel, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu po jego zakończeniu zostanie podjęta decyzja odnośnie kolejnych króków kroków. Zawiadomienie do prokuratury wpłynęło z kurii rzeszowskiej. Diecezja 18 listopada skierowała też apel do osób poszkodowanych lub mających jakieś informacje:
- Prosimy osoby poszkodowane oraz osoby posiadające wiarygodne informacje na temat zgłoszonej sprawy o zawiadomienie delegata ds. wykorzystania seksualnego osób małoletnich przez osoby duchowne (ks. Piotr Steczkowski, tel. 17 852 44 17; kom. 603 844 210; email: [email protected]).
Pozostała część artykułu poniżej wideo:
Nie wierzą w winę księdza z Tarnobrzega. Napisali list
Są też osoby, które nie wierzą w winę księdza. List podpisany przez Radę Parafialną Parafii Dąbrówka oraz parafialną Caritas i Akcję Katolicką został przesłany do diecezji rzeszowskiej.
- Z wszystkich umieszczonych tam insynuacji nic się nie zgadza z rzeczywistością. Np. autor wpisu twierdzi, że Ksiądz został pospiesznie przeniesiony na inną parafię, tuż po Komunii Św. w 1986 roku. Otóż Ksiądz pracował tam jeszcze dwa lata, czyli do 1988 roku, czyli w sumie 4 lata, co było wyjątkowe w tamtym czasie, gdyż wikariusze kierowani byli co dwa lata na inne parafie. Ponieważ dobrze się tam sprawował i zapowiadał miał propozycję studiów na KUL-u, co było wielkim wyróżnieniem. Nie było też biurek katedralnych, o których pisze oszczerca, bo salki były zorganizowane na holu i za biurko służyła ławka szkolna. Ponadto Ksiądz Proboszcz, nigdy nie miał zwyczaju siedzieć za biurkiem, ale chodził po klasie i tak jest do dzisiaj. - można przeczytać w liście.
Autorzy listu zapewniają, że ksiądz " bardzo boleśnie przeżywa tę nagonkę na jego osobę i to, że jeden z jego byłych uczniów postąpił tak haniebnie."
- STAJEMY MUREM ZA KSIĘDZEM PROBOSZCZEM, który jest dobrym człowiekiem. - piszą.