WOJNA PODJAZDOWA

i

Autor: Archiwum prywatne Auta właściciela działki na której jest droga do budynku mieszkalnego i garaży

Wojna podjazdowa w Jarosławiu zaognia się! (ZDJECIA)

2020-02-25 16:02

Samochodowy impas w malutkim podkarpackim miasteczku – Jarosław nabrał już takich rozmiarów absurdu, że zamieszane w tą sytuacje osoby i instytucje popadają w coraz większy popłoch. Dopóki „jakoś to było” i właściciel prywatnej działki, która służy za drogę dojazdową do bloku i garaży udostępniał ją bez słowa, nie było problemu. Kiedy w końcu sytuacja się zmieniła wszyscy przerzucają się winą nawzajem. Rozwiązania sytuacji nie widać, bo jak to zwykle bywa urzędnicy ugrzęźli w przepisach zapominając o ludziach.

Patowa sytuacja ma miejsce w Jarosławiu na Podkarpaciu. Bezradny właściciel drogi po kilku latach walki o porozumienie ze spółdzielnią mieszkaniową i miastem postanowił w końcu podjąć radykalne kroki. Do bloku na ul. Poniatowskiego 59, gdzie znajduje się 48 mieszkań, oraz do prawie 200 garaży, prywatnych kolejowych i wojskowych jest jedna droga. W dodatku prywatna. Jej właścicielem jest Patrycjusz Gaweł, jarosławski przedsiębiorca. Biznesmen chciał sprzedać miastu ową drogę najpierw za 30 tys., potem 25, na końcu za 20 tys. zł. w grę wchodziło ustanowienie służebności na tę kwotę

- Nawet nie chciałem, żeby miasto dawało mi te pieniądze. Chciałam, żeby zostały w budżecie na poczet moich przyszłych podatków, bo prowadzę działalność na terenie miasta i odprowadzam podatki. To tez nie spotkało się z aprobatą. Poprosiłem miasto, żeby ich rzeczoznawca wykonał wycenę i żeby miasto zapłaciło mi tyle, ile ich rzeczoznawca oszacuje. Również nie spodobało się to włodarzom Jarosławia. W końcu poprosiłem o zamianę tych 2 czy 3 arów na których jest moja droga na taką samą powierzchnię w innym miejscu. Miasto ma mnóstwo terenów przy moich działkach. Mógłbym zamienić, dołączając coś od miasta i wszyscy byliby zadowoleni. Jednak jedyne stanowisko Urzędu Miasta Jarosławia brzmiało „chcemy tą drogę za darmo” – relacjonował Patrycjusz Gaweł.

Właścicielem bloku jest spółdzielnia mieszkaniowa. Patrycjusz Gaweł z tą instytucją od kilku kat walczy w sądzie. Sprawa rozciąga się w nieskończoność, a efektu nie ma. Cierpliwość mężczyzny wyczerpała się ostatnio, kiedy Spółdzielnia Mieszkaniowa wystąpiła do sądu o przyznanie im drogi poprzez zasiedzenie. To rozzłościło właściciela, który twierdzi, że do tej pory nie chciał podejmować tak radykalnych kroków, ale odebranie mu własności przez zasiedzenia, uważa za bezczelność i grabież, więc postawił w poprzek swojej drogi samochód, na bramach powiesił łańcuchy z kłódkami  i zagrodził dojazd. Mieszkańcy bloku i najemcy garaży byli oburzeni. Podnosili głosy, że emeryci mają trudności z przekroczeniem łańcucha, matki z wózkami dziecięcymi w ogóle nie mogą przejechać, a samochody zostały uwięzione. Policja najpierw nie widziała podstaw do interwenci, bo właściciel zostawił samochód na swoim terenie. Jednak po kilku dniach odholowano pojazd.  - Auto zostało według mnie odholowane przez policję bezpodstawnie! Posiadało w widocznym miejscu moją zgodę na to że może stać na  mojej działce, ale ponoć "zagrażało środowisku".  Dziwne ponieważ godzinę po tym właściciel pojazdu zgłosił się na Policję w Jarosławiu  w celu odebrania pojazdu z dowodem rejestracyjnym i innymi dokumentami. Dowód nie został zatrzymany, a auto zwyczajnie odjechało z parkingu policyjnego- mówił Patrycjusz Gaweł.

Przedsiębiorca twierdził, ze mieszkańcy podjęli wiele prób nieuczciwego usunięcia samochodu zastawiającego wjazd do ich bloku. –Próbowali wzniecić pożar, obrażać i prowokować mnie w Internecie, argumentowali, że śmieciarka nie może dojechać, ale było całkiem inaczej. Rozmawiałem z mieszkańcami ponieważ byłem tam. Zrobiłem miejsce żeby można było odebrać śmieci i opuściłem łańcuch tak że służby Zakład Oczyszczania Miasta miał dojście do śmietnika,  niestety ten był zamknięty! Mam to na nagraniu i śmieci nie mogły być odebrane- dodał Patrycjusz Gaweł.

WOJNA PODJAZDOWA

i

Autor: Archiwum prywatne Ktoś przeciął łańcuch wiszący na bramie i wygiął pręty

Właściciel terenu postawił koleiny samochód. Drugie auto zostało przepchnięte, a łańcuch został przecięty. Właściciel terenu na którym jest droga próbowała tłumaczyć mieszkańcom, że od wielu lat ponosi koszty związane z utrzymaniem drogi i chodnika. –To nie tylko odśnieżanie i posypywanie solą. W ubiegłym roku zapadł się chodnik. Sam musiałem zapłacić za remont ponad 4,5 tys. zł. . Dlaczego kogoś dziwi, że chcę pozbyć się uporczywego dla mnie terenu?  Co niektórzy mieszkańcy tylko na mnie naskakują i twierdzą, że droga jest ich, bo mają mieszkania w bloku. Nie oddam tego terenu za darmo, bo zainwestowałam w niego swoje pieniądze. Chciałabym, żeby spółdzielnia z miastem się dogadały i w końcu podjęły jakieś decyzje. Tymczasem czekam na wyrok sądu i postawiłem na swojej działce dwa moje samochody- podsumował właściciel spornego ternu.

Przejazdu znów nie ma. Mieszkańcy bloku są w opresji.  Miasto i spółdzielnia nadal nie dogadały się z właścicielem drogi. Choć ten zapewnia, że zabiega o  to od lat.

 

WOJNA PODJAZDOWA

i

Autor: Archiwum prywatne Auta właściciela terenu

Masz podobny temat?

Napisz do autora tekstu:

[email protected]

Chciał zabić matkę, ale tego nie pamieta

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki