Nie bójmy się pomagać

i

Autor: Mateusz Mokrzycki Nie bójmy się pomagać

Wypadek motocyklisty w Brzozowie: Te wyznania ratownika medycznego mrożą krew w żyłach i wzruszają do łez

2017-10-03 11:14

Jeden z ratowników medycznych z Rzeszowa zdecydował się na osobiste wyznanie na Facebooku. Kiedy jechał na urlop w stronę Bieszczad, był świadkiem bardzo groźnego zdarzenia. 

Ta historia mrozi krew w żyłach, wzrusza i uczy. Mateusz Mokrzycki - ratownik medyczny z Rzeszowa, zdecydował się podzielić swoją historią na Facebooku. 

Rzecz działa się, kiedy rzeszowianin był w czasie wolnym od pracy. Ze swoją dziewczyną jechał w Bieszczady. W Brzozowie był świadkiem poważnego wypadku z udziałem motocyklisty:

"Już mamy się mijać, już jest Brzozów, aż tu nagle jadący przede mną kierowca ma chwilę "zapomnienia" i zjeżdża na przeciwległy pas. On nie wiedział co zrobić, dlatego najeżdżając czołowo na samochód podłożył się przed jego maskę, piski opon...i BACH! Całe ciało wsuwa się pod osłonę silnika. Z drugiego motocykla wybiega brat poszkodowanego, który z lamentem, krzykiem i wulgaryzmami rzuca się do kierowcy".

Mateusz wiedział, że musi pomóc poszkodowanemu, który utknął pod maską. Sytuację pogarszał fakt, że kierowca w przypływie emocji zaczął cofać pojazd:

"Po dobiegnięciu przed maskę samochodu widzę drastyczny widok, wciśnięty mężczyzna i kierowca samochodu, który nagle w przypływie emocji wycofuje pojazd. Tutaj słyszę trzeszczenie kości oraz strumienie krwi, które zaczynają wypływać z okolic czaszki".

Towarzyszka podróży ratownika zadzwoniła po karetkę, która zjawi się na miejscu za 12 minut. Tak zaczęła się walka o życie motocylisty. Zebrał się tłum gapiów, ale na pomoc zdecydydowały się jedynie trzy osoby:

" W trakcie całej akcji tylko trzy osoby zechciało mi pomóc - pielęgniarka, ratownik (cywile) i Ola. Gapiów było kilkadziesiąt. Dlaczego nie zechcieli pomóc??? Ja wiem - bo się bali, bo karetka uratuje.
Nie tędy droga!!! Ocknijmy się, to jest najwyższy czas byśmy byli świadomi, że od nas może zależeć życie drugiego człowieka. Bądźmy odpowiedzialni! Nauczymy się podstawowych zasad ratowania życia.
Zmęczenie, zalane krwią rękawiczki...to nic w porównaniu do tego co usłyszałem po całej akcji od brata tego chłopaka".

Za wytrwałość i odwagę ratownik otrzymał wspaniałą nagrodę - podziękowania od brata poszkodowanego:

"Podszedł, podał dłoń i przytulając się z płaczem powiedział "Dziękuję, dziękuję, że Pan był, dziękuję, że uratował Pan mojego brata, nigdy tego nie zapomnę".
Będąc ratownikiem medycznym, nigdy w życiu zawodowym nie odczułem tak wzruszającej chwili".

Mateusz kończy swój wpis pouczającą puentą:

"Uczmy się ratować, bo nie znamy dnia, ani godziny kiedy będziemy mieli szansę uratować ludzkie życie!"

Zobacz też: Niedźwiedź, który nie boi się ludzi grasuje w Ustrzykach Dolnych. Może być niebezpieczny!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki