Kornelia miała przyjść na świat w żorskim szpitalu. Rodzice, Marcela (29 l.) i Marcin (30 l.) Janoszowie, już tam jechali, kiedy zaczęła się akcja porodowa.
- Zjechałem na stację benzynową i już wtedy widać było główkę dziecka - opowiada pan Marcin. Ojciec szybko wskoczył na stację, krzyknął do pracowników, że żona rodzi, poprosił o telefon na pogotowie oraz ręczniki i wodę. Potem wrócił do żony i... odebrał poród. - Jak? Do teraz nie wiem. Może pomogło mi to, że jestem strażakiem - zastanawia się pan Marcin.
Tomaszek jeszcze bardziej spieszył się na świat
Jednak to jeszcze nic w porównaniu z narodzinami Tomaszka Kolorza z Rybnika. Chłopcu tak było spieszno na świat, że mama Joanna (25 l.) urodziła go w samochodzie, bez żadnej asysty, choć samochód był już pod szpitalem w Wodzisławiu. - Mąż pobiegł po wózek, miał mnie na nim zawieźć na oddział. Gdy wrócił do auta, Tomuś przyszedł już na świat - opowiada pani Joanna. Tata Dawid (27 l.) miał bardzo zdziwioną minę, gdy zobaczył, że już jest po wszystkim. - Byłem w szoku, ale już po chwili poczułem się bardzo, bardzo szczęśliwy - mówi Dawid Kolorz.