Matka chorego na mukowiscydozę Jasia: Superkamizelka uratuje mojego syna!

2014-07-26 4:00

Walczy o każdy oddech synka. Całymi godzinami oklepuje go, byle tylko ulżyć mu w cierpieniu i spowolnić nieodwracalne zmiany, jakie zachodzą w jego płucach. Ale Eliza Wysocka (41 l.) dobrze wie, że jej drobne ręce nie uratują chorego na mukowiscydozę Jasia (6 l.). - Tylko specjalna kamizelka, która ułatwi odkrztuszanie zalegającej wydzieliny, może przedłużyć mu życie. Zdobędę ją! - mówi z determinacją matka.

Pani Eliza nigdy nie zapomni dnia, kiedy szczęście z narodzin synka zamieniło się w czarną rozpacz. - Słowo "mukowiscydoza" było jak wyrok śmierci dla Jaśka. Bo to nieuleczalna, podstępna i śmiertelna choroba. Atakuje drogi oddechowe. Żeby ratować cierpiącego, trzeba nieustannie usuwać zbierający się w jego płucach i oskrzelach śluz - opowiada.

Zobacz: Medal Zofii dla małej Zuzi. Olimpijka chce pomóc dziewczynce chorej na mukowiscydozę

Nieustannie - to najważniejsze dla Elizy Wysockiej (41 l.) z Wrześni (woj. wielkopolskie). Dzień w dzień, całymi godzinami oklepuje synka. I już nie wie, co sprawia jej więcej bólu: ta ciężka fizyczna praca czy widok cierpiącego dziecka. - Bo najgorsze są duszności i bóle brzucha - tłumaczy. I zaraz dodaje, że nawet matczyne ręce nie zastąpią specjalistycznej kamizelki oscylacyjnej, która służy do efektywnego oczyszczania dróg oddechowych. Jej koszt, blisko 20 tys. zł, przekracza możliwości kobiety, która nie może iść do pracy, bo opiekuje się synkiem. - Ta kamizelka uratuje mi życie - mówi przejmująco Jasiek.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki