Uwaga mężczyźni! W pierwszy dzień kalendarzowej wiosny miłość może zaatakować was, gdy zupełnie się tego nie spodziewacie. Wystarczy, że przejdziecie się ulicą w słoneczny dzień, podziwiając pierwsze oznaki wiosny, a z naprzeciwka wyłoni się nagle ona: piękność bez stanika!
Z jej falujących swobodnie piersi tryśnie w waszą stronę oszałamiająca dawka feromonów. Przez nos dotrze do waszego mózgu... i momentalnie zostaniecie ugodzeni strzałą Amora.
- Z nadejściem wiosny zwiększa się produkcja feromonów, a w dodatku coraz bardziej odsłaniamy miejsca, z których się one wydobywają: brodawki piersiowe, małżowiny uszne, miejsca pod pachami - dowodzi dr Stanisław Dulko, seksuolog.
- Stamtąd feromony trafiają do drugiej osoby przez układ nosowo-lemieszowy i dostają się do mózgu. Wtedy uruchamia się chemia uczuć! Wytwarzają się hormony miłości, np. fenyloetyloamina, oksytocyna, do tego dopamina, serotonina i endorfiny, związki podobne do amfetaminy. Dzięki temu czujemy się oszołomieni i zakochani - wylicza ekspert.
Dzięki wywodom naukowca Alicja Kajetanowicz (21 l.) z Wrocławia wie, jaką siłę mają jej oswobodzone ze stanika piersi. I nie zawaha się tej mocy użyć.
Stanisław Dulko, seksuolog:
- Nadejście wiosny zmienia naszą strukturę neurohormonalną. Zwiększa się wydzielanie feromonów przez określone partie ciała, popadamy w stan oszołomienia.