Zbrodnie sprzed 20 lat

Janusz G. ps. Graf znów stanie przed sądem. To on trząsł Warszawą po rozbiciu „Wołomina” i „Pruszkowa”. Jego grupa siała postrach

2023-10-07 7:17

Był jedną z czołowych postaci warszawskiego półświatka. Jego spryt i inteligencja pozwoliły mu stać się mediatorem pomiędzy gangiem pruszkowskim i wołomińskim. Janusz G. ps. Graf ma za sobą życiorys, który mógłby posłużyć jako gotowy scenariusz filmu gangsterskiego. Już niebawem znów stanie przed sądem. Akt oskarżenia obejmuje zlecenie zabójstwa, kierowania zbrojnym gangiem i sprzedaży 2 kg heroiny.

Janusz G. ps. "Graf". Jego grupa siała postrach

Janusz G. pochodzi z Grochowa. Niewiele wiadomo o jego młodzieńczym życiu. Głośniej zrobiło się o nim pod koniec lat 90. Współpracował wtedy z gangiem pruszkowskim, mając jednak własnych ludzi i pewną niezależność. - Pomimo przynależności do kręgu tzw. „starych pruszkowskich” w latach 90. kooperował z konkurencyjną grupą wołomińską kierowaną przez „Dziada” i „Wariata”. Dzięki tym znajomościom zaczął liczyć się „na mieście”, gdyż był negocjatorem, osobą, która łagodziła konflikty pomiędzy tymi grupami – twierdzą śledczy.

Miał też powiązania z gangiem ożarowskim i mokotowskim. Zawsze balansował na pograniczu legalnego biznesu i mafijnych interesów. Kreował się przy tym na biznesmena, przez co był nazywany „kasjerem mafii”.

Gdy na przełomie wieków polskie służby rozbiły największe grupy przestępcze w kraju, ich niedobitki skupiły się wokół „Grafa”. W mediach zrobiło się o nim głośno w 2005 r. Po roku śledztwa prokuratura wydała nakaz aresztowania Janusza G. i kilkudziesięciu innych osób. Głównym wątkiem było brutalne morderstwo młodego inwestora Piotra Głowali. Przedsiębiorca został porwany pod koniec maja na Mariensztacie. Zwłoki Głowali znalazł dwa dni później pod Warszawą przypadkowy spacerowicz. Sprawcy obcięli mu głowę.

Dzięki zeznaniom osób związanych ze środowiskiem mafijnym, w tym świadka koronnego, śledczy sporządzili akt oskarżenia. Zarzucają w nim „Grafowi” kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym, zlecenie zabójstwa i sprzedaż 2 kilogramów heroiny. Janusz G. trafił tymczasowo do aresztu. W 2013 r. został z niego zwolniony. Wtedy rozpłynął się w powietrzu.

Śledczy wystawili za nim list gończy. Służby ustaliły, że „Graf” uciekł do Republiki Południowej Afryki. Tam w wyniku wspólnej akcji z lokalną policją udało się go zatrzymać. 4 grudnia, w swoje urodziny, trafił z powrotem do Polski.

Janusz G. oskarżony o szereg przestępstw

Prokuratura oskarżyła Grafa o szereg przestępstw. - Janusza G. oskarża się o to, że wydał osobom związanym ze zorganizowaną grupą przestępczą, którą kierował polecenie uprowadzenia i zabójstwa Piotra Głowali, w wyniku których to działań w dniu 25 maja 2004 r. w Warszawie na Mariensztacie pozbawiono Piotra Głowalę wolności, które łączyło się ze szczególnym udręczeniem doprowadzono do zajęcia miejsca w samochodzie, użyto siły fizycznej, pozbawiono przytomności, a następnie przewieziono w okolice Góry Kalwarii – czytamy w akcie oskarżenia. Według śledczych tam nastąpiło przekazanie porwanego biznesmena innym ludziom. Kilerzy brutalnie zamordowali porwanego niedługo potem.

Oprócz tej zbrodni prokuratura przypisuje mu wręczenie w 2004 r. łapówki prezesowi Warszawskiego Okręgowego Związku Strzeleckiego. W zamian za 60 tys. zł. Miał otrzymać zezwolenie na posiadanie sportowej broni palnej. W przekazaniu pieniędzy miał pośredniczyć jeden z funkcjonariuszy Wydziału Postępowań Administracyjnych Komendy Stołecznej Policji.

Trzeci z zarzutów dotyczy sprzedaży 2 kilogramów heroiny na przełomie 1999 i 2000 roku. Oprócz tego ma odpowiedzieć za kierowanie do grudnia 2005 roku zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym. - Grupa kierowana przez Janusza G. zajmowała się uprowadzeniami dla okupu, obrotem środkami odurzającym, ściąganiem haraczy, oszustwami, ściąganiem haraczy, oszustwami, przestępstwami paliwowymi, rozbojami, korumpowaniem urzędników państwowych, praktycznie wszystkim co przynosiło zysk – czytamy w akcie oskarżenia.

O funkcjonowaniu gangu założonego przez „Grafa” wiele powiedział śledczym świadek koronny Andrzej L. Jej struktura różniła się znacząco od tej, która była np. w „grupie pruszkowskiej”. Nie było w niej zarządu składającego się z kilku najważniejszych osób ani wspólnej kasy, z której później dzielono zyski. - „Grupa Grafa” swoim kształtem przypominała ośmiornicę. Najważniejszą i centralną osobą był Janusz G., który miał pozycję niekwestionowanego lidera – czytamy w akcie oskarżenia. To „Graf” decydował o wszystkim: kogo można przyjąć do gangu, kogo wyrzucić, na kogo wydać wyrok śmierci. Wśród przestępców krążyły plotki, że to on zlecił zabicie dwóch znanych warszawskich zabijaków „Kręciłapy” i „Zwierza”. Pierwszy zginął od bomby podłożonej na klatce schodowej, a drugiego dosięgnęły kule.

Zbrojne ramię gangu stanowili głównie gotowi na wszystko Czeczeni. Jednym z nich był Sultan S. ps. „Artur”. To jego śledczy podejrzewali o zabójstwo Głowali.

Postępowanie ws. „Grafa” zostało zarejestrowane w lipcu 2012 r. Pierwsza rozprawa główna odbyła się 10 września 2018 r. - Do chwili obecnej odbyły się 43 rozprawy – poinformowała nas Anna Leszczyńska z sekcji Prasowej Sądu Okręgowego w Warszawie. Mimo tylu lat i rozpraw nie zapadł żaden wyrok. Jak słyszymy nieoficjalnie wszystko przez zawieszenie Igora Tulei, który prowadził sprawę. Potem wszystko trzeba było zacząć od początku. Kolejna rozprawa odbędzie się 16 października.

Sonda
Czy polskie prawo jest surowe dla przestępców?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki