Artur Brodowski zasłynął rok temu. Całym miastem wstrząsnęła historia działkowców, którzy opowiedzieli, jak wiceprezydent straszył ich zbirami i siekierą za to, że palili suchą trawę. Musiał tam komuś porządnie zaleźć za skórę, bo teraz padł ofiarą wyjątkowo bezwzględnego oszczercy.
W miniony weekend na ulicach Otwocka, głównie przed kościołami i przychodniami, pojawiły się setki ulotek oskarżających go o pedofilię.
Autor czarno-białych ulotek, wymieniając wiceprezydenta z imienia i nazwiska, zwyzywał go od psychopatów i pedofilów molestujących własne dzieci. Wypomniał mu też harcerską przeszłość. Na reakcję nie trzeba było długo czekać.
Na internetowej stronie urzędu miasta pojawiło się ogłoszenie o 2 tys. zł nagrody za pomoc w ustaleniu sprawcy znieważenia funkcjonariusza publicznego.
- Rozrzucenie ulotek miało na celu znieważenie mnie jako wiceprezydenta w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, eliminację z życia publicznego i stanowiło atak na ugrupowanie, które reprezentuję - napisał w ogłoszeniu prezydent Brodowski.
Czy nagrodę ufunduje z własnej kieszeni, czy z kasy urzędu - nie wiadomo. Wiceprezydent przez cały dzień był nieuchwytny. Są jednak obawy, że zapłaci miasto, bowiem już wiadomo, że to podatnicy zapłacą za ogłoszenia wykupione w lokalnym tygodniku "Linia Otwocka".
Na urząd została wystawiona faktura na 800 zł plus VAT. - Wiceprezydent zamówił u nas dwie takie reklamy - potwierdza redaktor naczelny tygodnika "Linia Otwocka" Zbigniew D. Skoczek. Ogłoszenia ukażą się w dwóch kolejnych wydaniach gazety 4 i 11 lutego.