W marcu 2013 roku opisaliśmy, że BOK zarządzany jest niczym prywatny folwark, z troską o interesy najbliższej rodziny. Była szefowa BOK regularnie bowiem organizowała koncerty z udziałem męża, dając mu przy tym naprawdę nieźle zarobić. To wszystko oczywiście z samorządowych dotacji na kulturę, czyli publicznych pieniędzy.
Z powodu opisanego przez "Super Express" osobliwego stylu zarządzania pani dyrektor pożegnała się ze stanowiskiem. Teraz decyzja sądu dodatkowo potwierdziła rzetelność podanych przez nas informacji.
Zobacz też: Warszawa. Zmiany na Bielanach: drogowcy zwężają trasę