Niestety, na przeszkodzie stanęła stołeczna konserwator zabytków, która uważa, że budynku nie można przebudować. Najwyraźniej ludzki los nikogo nie obchodzi!
Stan budynku przy ul. Zelwerowicza jest fatalny. - Żyjemy w wiecznym strachu, że sufit zawali nam się na głowy - mówi Barbara Forysiak (70 l.), która mieszka na Zelwerowicza od 25 lat. - Taras może runąć w każdej chwili, odpadają cegły - opowiada załamana.
Kobieta pokazuje, jak z dachu leje się woda, którą lokatorzy łapią do podstawionych wiader i misek. Przemoknięte ściany gniją.
Właściciel kamienicy postanowił zaprowadzić porządek. Zaproponował mieszkańcom, że budynek przebuduje i powstaną w nim nowoczesne mieszkania. - Wszystkim, którzy mieszkają w domu przy ul. Zelwerowicza, zapewnię inne komfortowe mieszkania - mówi Jacek Samojłowicz (52 l.), właściciel domu. Mieszkańcy z ochotą na to przystali. Niestety, ich radość była przedwczesna. Ewa Nekanda-Trepka (58 l.), stołeczny konserwator zabytków, nie zgodziła się na przebudowę! Dlaczego? Boi się, że budynek będzie wyższy niż otaczające go zabytkowe domy. - Ale to nieprawda! Pani konserwator się myli, projektujemy dom dwupiętrowy - protestuje Jacek Samojłowicz. - Sam budynek nie jest nawet zabytkiem! Konserwator powołuje się na to, że może w przyszłości mógłby nim być! A co z mieszkańcami? - dodaje zdenerwowany.
Decyzja konserwator Ewy Nekandy-Trepki została uchylona przez ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego (52 l.). Konserwator jednak nic sobie nie robi z gehenny mieszkańców.
- Obecnie przedmiotowa sprawa jest rozpatrywana ponownie po uchyleniu poprzedniej decyzji przez ministra. Postanowienie będzie wydane w najbliższych dniach - poinformowała nas tylko pocztą internetową pani konserwator.
- Czy przez upór pani konserwator mieszkańcy mają czekać, aż budynek się rozpadnie? - złości się Jacek Samojłowicz.