Policjanci z Bemowa dostali dwa sygnały o gwałtach i kradzieży popełnionej przez kierowcę taxi. - Obie panie nie mają świadomości, co się z nimi działo w taksówce. Mają tylko przebłyski - mówi Joanna Banaszewska, oficer prasowy z komendy dla Woli i Bemowa.
Pierwsza z ofiar nocą z 28 na 29 czerwca wracała do domu po wieczorze spędzonym w klubie. Na ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r. machnęła na przejeżdżającą taksówkę i ruszyła na Bemowo. W samochodzie piła piwo, a gdy po drodze zatrzymali się, by kobieta wyskoczyła do sklepu po kolejny alkohol, otwartą puszkę zostawiła w samochodzie. Świadomość odzyskała na ulicy. Była bez płaszcza, telefonu, portfela i karty do bankomatu. Późniejsze badania lekarskie potwierdziły gwałt.
Gdy policjanci weryfikowali zeznania ofiary, na komisariat zgłosiła się kolejna kobieta. W nocy z soboty na niedzielę wracała na rauszu taksówką do domu - ze Śródmieścia na Bemowo. Zasnęła w aucie, a gdy się obudziła, kierowca siedział przy niej i ją obmacywał. Udało jej się wyrwać i uciec. Ona też rozpoznała taksówkarza kolejnego dnia w Śródmieściu przed pubem.
Sławomir W. (42 l.) usłyszał dwa zarzuty, za które grozi mu 12 lat za kratami. - Sąd na nasz wniosek zdecydował o tymczasowym areszcie dla Sławomira W. - posiedzi w nim trzy miesiące - wyjaśnia Banaszewska.