- Nakręciłem z koleżanką zajebiste POV (z ang. Point Of View, czyli z perspektywy obserwatora). Zgubiłem iPhone'a z tym filmem. W końcu skontaktował się ze mną miły taksówkarz i oświadczył, że znalazł telefon. Nie wiem, czy obejrzał mojego pornola, ale jest pewne, że w iPhonie ktoś grzebał - opowiada "Playboyowi" muzyk zgrywus i dodaje:
- Jestem z niego dumny. Uważam, że Polska potrzebuje dobrej sex-tape.
Jednak niektórzy zadają sobie pytanie, czy to aby nie sztuczka promocyjna. W sobotę startuje "X Factor", gdzie Mozil jest jurorem. W najbliższych dniach zaczyna też trasę koncertową...
- Nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć, że wspomniane prywatne nagranie ma charakter erotyczny. Z pewnością nie jest to element strategii promocyjnej prowadzonej na rzecz artysty przez naszą firmę - zapewnia Artur Tylmanowski z Oczy Czarne Management. Sam twierdzi, że owego filmu nie widział.