Gwiazda seriali wyznaje: Urodziłam martwe dziecko. Wstrząsająca relacja Joanny Kurowskiej

2020-10-29 15:03

Joanna Kurowska (56 l.) wielokrotnie została doświadczona przez los – straciła ukochanego męża, rodziców, a ostatnio siostrę. W jej życiu doszło do jeszcze jednej tragedii, o której nigdy nie mówiła. Czarę goryczy przelały ostatnie wydarzenia związane z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. Aktorka postanowiła opowiedzieć o tym, jak została zmuszona do urodzenia martwego dziecka…

Kazali mi urodzić martwe dziecko

i

Autor: EastNews Kazali mi urodzić martwe dziecko

Od ponad tygodnia w całej Polsce trwają protesty po tym, jak Trybunał orzekł, że przerywanie ciąży ze względu na ciężkie upośledzenie płodu jest niezgodne z konstytucją. Wywołało to powszechny sprzeciw kobiet, ale też mężczyzn. Wydarzenia obudziły głęboko zakopane przeżycia naszych gwiazd. Niektóre z nich zaczęły dzielić się swoimi bolesnymi historiami, by uświadomić innym, jak poważne konsekwencje przyniesie ten wyrok.

Przeczytaj także: Joanna Koroniewska PORONIŁA AŻ 6 RAZY! Wstrząsające wyznanie. Łzy cisną się do oczu

Joanna Kurowska, kojarzona z komediowymi rolami, przeżyła prawdziwy horror. „GROZA. To jedyne słowo, jakim mogę określić stan, w którym przyszło mi rodzić martwe dziecko. Jeszcze dzisiaj trudno mi o tym mówić – zaczęła swój wpis na Facebooku. "W piątym miesiącu, odeszły mi wody płodowe. Dwa tygodnie leżałam na podtrzymaniu, szprycowana antybiotykami, wciąż modląc się, aby napłynęły. Ale one nie napływały. Niczego mi nie oszczędzono. Młody lekarz, stwierdził, żrąc bułkę z szynką i patrząc beznamiętnie w monitor USG – że dziecko jest martwe i muszę rodzić siłami natury, jeśli chcę następne urodzić zdrowe. Dzisiaj wyrwałabym mu tę bułę wraz z jęzorem, bo jest we mnie gniew kobiet, co to wyszły na ulice. Jest we mnie wielki gniew – czytamy dalej. – Ale wtedy umierałam po kawałku, tak że nic ze mnie nie zostało. Nie oszczędzono mi niczego. Wróciłam na salę, gdzie matki szczebiotały do nowo narodzonych dzieci, a ja, przerażona, patrzyłam na swoje piersi nabrzmiałe od mleka, które czekały na dziecko, co to pewnie spłynęło gdzieś w prądach rzeki, której nazwy znać nie chcę. Za to znałam płeć dziecka. To była dziewczynka. Nie wiedziałam, co mogę dla NIEJ zrobić. Pobłogosławiłam JĄ cicho i dałam jej imię. Miała na imię KASIA” – dodaje zrozpaczona aktorka.

Najlepsze plakaty, wulgarne hasła. Strajk kobiet

Kurowska przyznała, że przeżyła wiele tragedii w swoim życiu, ale żadna nie równa się z odejściem dziecka. „NIC nie jest w stanie równać się z bólem, utratą nadziei, upokorzeniem, stratą, jaką był poród dziecka, o którym wiedziałam, że nie będzie żyło. Tym bardziej nie pojmuję, jak można świadomie skazywać na to inne kobiety. Jak inne kobiety, ubrane na biało, mogą w majestacie prawa, powołując się na wartość miłości do tych nienarodzonych, odmawiać prawa miłosierdzia do żyjących, dla Matek. Panowie w sukienkach, NIE STRASZCIE NAS PIEKŁEM – apeluje. "JA W NIM BYŁAM. Niczego się już dziś nie boję. Niczego” – dodaje.

Zobacz: Tak wyrosła córka Joanny Kurowskiej. Tak radziła się po tragicznej śmierci ojca

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki