Robert Karaś tłumaczy się z dopingu
Robert Karaś powrócił na łamy mediów, niestety ponownie w kontekście dopingu. W organizmie sportowca znowu wykryto niedozwolone substancje - a dokładnie metabolity klomifenu i drostanolonu. Sportowiec "wpadł" tym razem na zawodach Florida ANVIL Ultra Triathlon, które odbywały się w Stanach Zjednoczonych.
Triatlonista postanowił szybko odnieść się do informacji. W oświadczeniu stwierdził, że substancje to "pozostałości sprzed 1,5 roku". Co ciekawe, Karaś nie tylko miał sam starać się o testy, które dały ostatecznie pozytywny wynik, ale i je opłacić. Niestety, wykrycie substancji po raz kolejny nadszarpnęło jego reputację.
Niestety nadal mam w sobie pozostałości po tych substancjach. Nie wiem jeszcze jakie konsekwencje formalne mnie czekają, ale nie to jest najważniejsze. Niech moja historia będzie przestrogą dla każdego sportowca, zwłaszcza dla ludzi młodych. Nie szukam wytłumaczeń, muszę teraz ponieść konsekwencje swojej głupoty i nieostrożności. Błąd popełniony 1,5 roku temu zostanie ze mną już na zawsze - możemy przeczytać w oficjalnym oświadczeniu Karasia.
Mąż Agnieszki Włodarczyk (43 l.) nie tylko próbuje się tłumaczyć, ale wchodzi też w dyskusje na temat kolejnej wpadki w mediach społecznościowych. Na Instagramie wdał i się w dyskusję z jedną z fanek.
World Champion i nic nie wykryli, więc jakim cudem to zrobiłeś? Bo zap***dalałes na to. I chcę przez Ciebie podpisany autograf, jak znowu udowodnisz tym frajerom jaki jesteś silny - napisała pod jednym ze zdjęć fanka Karasia.
Nie muszę nic udowadniać, mądry człowiek wie, ile razy wygrywałem zawody ultra, widzi od kiedy zaczęły się problemy i pewnie też wie, że jakbym chciał oszukiwać w moim organizmie byłby inne środki, a nie środki, które z moim sportem nie mają nic wspólnego - odpowiedział jej sportowiec.