Lipnicka pogrążona w smutku po śmierci przyjaciela. To z nim rozpoczynała karierę

2019-03-30 17:17

Nie żyje muzyk i instrumantalista Krzysztof Nowikow (+44 l.), który był znanym kompozytorem muzyki do spektakli teatralnych. W roku 2017 otrzymał „Złotą Maskę”, za napisanie muzyki do spektaklu „Miarka za miarkę” w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Współtworzył także zespół Sztylety, grający z Justyną Szafran. W czasie młodości grał w grupie z Anitą Lipnicką. Piosenkarka w emocjonalnym wpisie pożegnała Nowikowa.

Anita Lipnicka

i

Autor: Oficjalny fanpage na Facebooku

Anita Lipnicka znała Krzysztofa Nowikowa od czasów szkolnych. Razem ukończyli I Liceum Ogólnokształcące w Piotrkowie Trybunalskim. To właśnie w tych latach przyszła wokalistka Varius Manx zaczęła swoją karierę muzyczną w zespole Certificado.

Krzysztof Nowikow po szkole średniej wyjechał do Poznania, gdzie na Uniwersytecie Adama Mickiewicza ukończył filologię hiszpańską. Anita Lipnicka wybrała Łódź. I tak ich drogi się rozeszły.

- Krzysztof Nowikow nie żyje. Jest mi niewymownie smutno. Informacja ta dotarła do mnie z kilkudniowym opóźnieniem, ścięła z nóg, i dała mi do myślenia. Jak przewrotne bywa życie. Jak niezmiennie zaskakująca jest śmierć... Gdy uśmiechałam się do zdjęć z poprzedniego posta, Krzysztofa już nie było. Kontrast uderzający - ja tu pozuję na jakiejś durnej ściance, a ludzie (znajomi!) po drodze umierają... Znak czasów - zaczęła swój wpis Anita Lipnicka.

Piosenkarka umieściła zdjęcie z kolegami z zespołu sprzed lat i opisała swoją drogę do kariery muzycznej.

- Teraz o nim myślę i wracam pamięcią do czasów, gdy byliśmy blisko. Ot, dwoje zwariowanych dzieciaków, których rwało do muzyki. Chłopak z elektryczną gitarą i zbuntowana śpiewająca dziewczyna. Byliśmy częścią muzycznej paczki. Takie to były czasy, oraz uroki dorastania na prowincji - wszyscy ludzie się znali, każdy wiedział co kogo kręci, łatwiej było się zorganizować w podgrupy, by szukać razem szczęścia, spełnienia jakiegoś. Była szkoła i cała reszta życia, która działa się poza nią. (...) To był Krzyśka pomysł, żeby założyć band. Dał mu nazwę Certificado. Ja „wskoczyłam” na wokal tuż po powrocie z Japonii, gdzie pracowałam jako modelka. To właśnie propozycja dołączenia do rockowego zespołu przesądziła o mojej decyzji - zostawiam Tokyo, wracam do domu. Zostawiłam za sobą nie tylko Tokyo ale też swoją powierzchowność. Po krótkim, acz intensywnym, doświadczeniu bycia postrzeganą jako „ładny towar” dotknęła mnie silna potrzeba abnegacji swojej kobiecości. Ścięłam włosy na zero, zaczęłam chodzić w powyciąganych swetrach i ciężkich wojskowych butach. Śpiewanie w bandzie, bycie częścią muzycznej subkultury, idealnie wpasowało się w fazę buntu dorastania, stawania się „człowiekiem”. Krzysiek przynosił pomysły, zarysy piosenek. Ja układałam melodie i pisałam swoje pierwsze teksty. Był jeszcze Miki ( Mikołaj Pawlak) na bębnach, Kocioł (Piotrek Kotlicki) na klawiszach i Daro (Dariusz Walczak) na basie. Razem uczyliśmy się tworzyć piosenki. Ale to Krzysiek był leaderem. Od samego początku miał wizje, duży talent i analityczny umysł, który pozwalał mu z coraz większą śmiałością układać sensowne klocki: zwrotka, refren, bridge, część instrumentalna... To co graliśmy, nazywaliśmy rockiem progresywnym. (...) Zdjęcie na którym jesteśmy tutaj (Krzyś, trzeci od lewej), pochodzi z obozu muzycznego w Mierzwicach, na który wyjechaliśmy wspólnie. Jego autorem był mój brat, Arek, który wszędzie chodził wtedy z aparatem... Gdy zamykam oczy, czuję zapach tamtego powietrza, klimat salki, w której robiliśmy próby... nasz domek letniskowy, w którym spaliśmy wszyscy na złączonych łóżkach... Siedzenie do rana, tanie wino, pierwsze papierosy, granie, gadanie... Pół dorośli, pół dzieci. (...)
Krzysia już nie ma. Jego życie dobiegło końca. Ale to co zrobił, jaki ślad po sobie zostawił, nigdy nie umrze. Nigdy. I nagle jego śmiech dzwoni mi w uszach, i słyszę łagodny tembr jego głosu, i dźwięki gitary dobywane spod jego palców....  Cytując samą siebie, powiem raz jeszcze - kolejnemu Ptaśkowi, który odszedł: „Gdziekolwiek jesteś dziś, Twoja iskra się we mnie tli. Za to co mam w sobie, dziękuję Tobie”.
Moje najszczersze wyrazy współczucia dla rodziny, przyjaciół i bliskich Krzysztofa. Łączę się z Wami w bólu - czytamy we wpisie Lipnickiej.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki