Jeszcze 10 dni temu pan Cezary wspólnie z „Super Expressem” układał ranking atrakcyjności uczestniczek programu. Był pełen życia i planów na przyszłość. Jeden z najsympatyczniejszych bohaterów programu „Sanatorium Miłości”, człowiek, który w przedwojennym stylu adorował kobiety, doskonale tańczył, pisał wiersze i potrafił się wzruszać nawet na widok motyla. Niestety, już nigdy nie ujrzymy jego zniewalającego uśmiechu. Zmarł w jednym z łódzkich szpitali. Do ostatnich chwil była przy nim ukochana córka Kasia (29 l.). Na wieści o stanie zdrowia taty czekał też syn z pierwszego małżeństwa – Piotr (41 l.). Niestety, w nocy z wtorku na środę dzieci straciły ojca, a wnuki – dwóch chłopców i dwie dziewczynki – ukochanego dziadka.
Kiedy pan Cezary zachorował, zadzwonił do swojej ulubionej uczestniczki programu – Wiesi Kwiatek (65 l.). – Potrafił rozmawiać ze mną godzinami, ale tego wieczoru mówił bardzo niewyraźnie. Z trudem rozumiałam słowa. Czułam, że traci głos i że dzieje się coś niepokojącego. Poprosiłam go, by obiecał mi, że pójdzie do lekarza albo wezwie karetkę – opowiada nam pani Wiesława, z trudem hamując łzy.
Cezary wziął sobie do serca rady przyjaciółki i zaalarmował córkę, która zabrała go do szpitala. Jego telefon milczał przez kilka kolejnych dni, co zaniepokoiło znajomych z programu i producentów show. Kiedy okazało się, że Cezary nie stawi się 14 lutego na promocji wiosennej ramówki TVP, wszyscy zrozumieli, że sprawa jest poważna. Niestety, nie udało mu się pożegnać z filmowymi przyjaciółmi.
Ostatnią osobą, która odwiedziła Cezarego przed śmiercią w jego domu, był reżyser i współtwórca show TVP – Jakub Michnikowski (33 l.), wnuk słynnego Wiesława Michnikowskiego. Cezary nazywał go swoim przyjacielem.