WARSZAWA. Warszawiacy pokochali bulwary!

2015-08-21 10:00

Mimo że trzeba było czekać na nie bardzo długo, bo oddanie ich do użytku opóźniło się o rok, to dzisiaj zachwycają mieszkańców stolicy. Warszawiacy chętnie przyjeżdżają na nadwiślańskie bulwary nawet z najbardziej oddalonych dzielnic miasta. Większość twierdzi, że to najlepsze miejsce w stolicy. Niektórzy mają uwagi, ale większość spacerowiczów nie narzeka.

W dwa tygodnie po otwarciu nasza ekipa wybrała się nad rzekę, by podpytać mieszkańców o bulwary. Na razie do dyspozycji jest odcinek między mostem Śląsko-Dąbrowskim a ulicą Boleść. Powstał tam deptak z drzewami, kwiatami, ścieżką rowerową oraz małą mariną dla statków i łódek. Wieczorami i w weekendy chodzą tamtędy prawdziwe tłumy.

- Jestem tu pierwszy raz, przyjechałem specjalnie zobaczyć z bliska, jak to wygląda, i jestem zachwycony. Bardzo fajnie się to prezentuje, podoba mi się, że nie ma wszędobylskich budek z piwem, co uważam za duży plus. Jutro przyjadę tu z wnuczką - mówi Marian Ciechański (70 l.) z Bemowa.

I rzeczywiście spacerując deptakiem, nie potykamy się o puste butelki czy puszki. Budki z piwem nie psują krajobrazu. Zachwytów jednak jest więcej. - Jest OK, podoba mi się dobre miejsce na wypoczynek, jedno z lepszych w naszym mieście - mówi Radek Puchacz (37 l.), który często odwiedza bulwary, by odpocząć od miejskiego zgiełku.

Są też tacy, na których bulwary takiego wrażenia nie zrobiły, a wręcz przeciwnie - wiele rzeczy im się nie podoba. - Całkiem przyjemne miejsce, ale na pewno brakuje małych punktów gastronomicznych, takich z kawą. Toalet też powinno być więcej - mówią Justyna (35 l.) i Mirosław (38 l.) Kowalscy z Żoliborza.

Co podoba się jednym, przeszkadza drugim.

- W nielicznych barach jest drogo, za mało stacji wypożyczania rowerów, brakuje też dużych drzew, które były tu wcześniej i znakomicie chroniły przed słońcem. Nie mówię już o tym, jak długo trzeba było na nie czekać. Efekt końcowy nie wynagrodził zupełnie czasu oczekiwania na te bulwary - mówi Adam Szalak (28 l.), jedyny niezadowolony, jakiego spotkaliśmy podczas spaceru nowym nadwiślańskim deptakiem.

Zobacz: WARSZAWA. Wagonik wyjechał z getta

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki