Karczewski

i

Autor: TOMASZ RADZIK / SUPER EXPRESS Karczewski

Karczewski się wygadał: dla rządu ważniejsze są sondaże niż zdrowie Polaków - pisze Tomasz Walczak

2021-03-27 7:30

Czym kieruje się rząd w walce z pandemią? Okazuje się, że nie zawsze względami bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków. Stanisław Karczewski przyznał, że brak testowania Polaków przyjeżdżających na Boże Narodzenie z Wielkiej Brytanii, w której już wtedy szalała groźna mutacja koronawirusja, wynikał przede wszystkim ze strachu przed reakcją społeczeństwa. Polacy mogliby się wkurzyć? Pewnie tak. Ale czy w sytuacji pustoszącej Polskę pandemii ich dobry humor był najważniejszy? Absolutnie nie.

Ta szczerość byłego marszałka Senatu sprawia, że wiele dziwnych decyzji rządu ws. walki z pandemią staje się trochę bardziej zrozumiałe. Niedawno politycy PiS odrzucili pomysły, by z całą surowością egzekwować noszenie maseczek w środkach transportu zbiorowego i karać za ich brak. Pomysł przepadł. Jedyny logiczny argument tej decyzji to strach przed reakcją na restrykcje.

Obecnie trwa debata, czy przy kolejnych rekordach zakażeń nie jest przypadkiem błędem, by przed zbliżającymi się świętami wielkanocnymi pozwolić na normalne funkcjonowanie kościołów, które przy zamkniętych innych miejscach masowych spędów Polaków – galeriach handlowych – staną się w najbliższych dniach największymi skupiskami ludzi.

Wydaje się to katastrofalnym błędem. Wygląda jednak na to, że rząd zamiast konsekwentnie walczyć z transmisją koronawirusa, poddał się dyktatowi kościelnych hierarchów, którzy zachęcają, by ludzie tłumnie na świąteczne msze przychodzili. Jest w tym też wyraźnie strach przed reakcją własnego elektoratu, który w zdecydowanej większości opowiada się za pozostawieniem kościołów otwartych. Ale czy odpowiedzialny rząd nie powinien jednak zignorować tych nastrojów i zamiast myśleć o sondażach i popularności, podjąć racjonalną decyzję, by jednak uniemożliwić zbieranie się wiernych? Owszem. Politycy w imię dobrze pojętego dobra wspólnego muszą czasami iść pod prąd opinii publicznej, a nie bezrefleksyjnie z nim płynąć.

Mamy zbyt poważną sytuację, by rządzący mogli sobie pozwolić na polityczne gry i umizgi do potężnej grupy kościelnych lobbystów czy własnych wyborów. Stawką nie są bowiem słupki poparcia, ale zdrowie i życie Polaków, które coraz bardziej niewydolnej służbie zdrowia coraz trudniej ratować.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki