Marek Jurek: PiS to żadna prawica

2010-09-29 13:45

Czy dzisiejsza taktyka Jarosława Kaczyńskiego doprowadzi jego partię do upadku? - pytamy Marka Jurka: Partia Jarosława Kaczyńskiego korzysta z poparcia wyborców prawicowych, którym imponuje jego energia. Jednak nie jest to partia prawicowa, ale radykalna, nastawiona najpierw na walkę o władzę, która ważniejsza jest od celów społecznych.

"Super Express": - Dlaczego politycy Polski Plus wrócili do PiS?

Marek Jurek: - Być może uznali, że nie ma szans na partnerskie relacje z PiS i jedyną możliwością współpracy z tą partią jest podporządkować się jej liderowi.

- Czy pan również zastanawia się nad tym, by pójść w ich ślady? Pana obecna partia Prawica RP raczej nie może liczyć na realne wpływy.

- Polityk nie po to reprezentuje swoją partię, by ją likwidować. Prawica Rzeczypospolitej jest Polsce potrzebna, choć nie ma dziś dostatecznego poparcia. Jest potrzebna, by bronić zasad chrześcijańskich, praw rodziny, interesu narodowego i aktywnej polityki na forum Europy. Niewielkie poparcie dla śp. Lecha Kaczyńskiego w wyborach '95 nie świadczyło ani o tym, że nie miał racji w sporze z masowo wtedy popieranym prezydentem Wałęsą, ani o tym, że nie może zbudować poparcia dla swojej polityki.

- PiS nie realizuje celów prawicy? Jeśli nie Jarosław Kaczyński, to kto może dziś skonsolidować prawicę?

- Przede wszystkim nie można konsolidować prawicy bez prawicy. Trzy lata temu obecną skalę obniż- ki podatków dla rodzin musieliśmy wywalczyć wbrew PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego korzysta z poparcia wyborców prawicowych, którym imponuje jego energia. Jednak nie jest to partia prawicowa, ale radykalna, nastawiona najpierw na walkę o władzę, która ważniejsza jest od celów społecznych.

- Dlatego pan odszedł z PiS?

- Odszedłem, gdy po nielojalnym blokowaniu potwierdzenia w konstytucji prawa do życia (pierwszej odpowiedzialności państwa) okazało się, że nie można podjąć na forum partii debaty o jej charakterze, stosunku do zasad chrześcijańskich i wzajemnej lojalności.

- W jakim kierunku idzie dzisiaj PiS?

- Można go streścić w dwóch słowach z listu premiera Kaczyńskiego do partii - "tylko my". To zły kierunek. Jedna czwarta wyborców Jarosława Kaczyńskiego z 4 lipca, czyli około dwóch milionów Polaków (ja również), to ludzie, którzy nie chcieli głosować na niego w pierwszej turze. Mimo to wsparli go w drugiej turze, w konfrontacji z kandydatem PO. PiS odegra twórczą rolę tylko wtedy, gdy uszanuje tych wyborców i zrozumie, że partia naprawdę państwowa musi mieć nie tylko wyznawców i podwładnych, ale także sprzymierzeńców i partnerów, z którymi się prowadzi dialog. Na razie jednak PiS szykuje armię polityczną do nieustannej wyborczej wojny z Platformą.

- Tylko z Platformą czy także z wrogiem we własnych szeregach? Mówi się, że prezes PiS zawsze najbardziej cenił sobie lojalność i że obecnie postawił na zawsze wierny mu zakon PC.

- Zawsze cenił nie tyle lojalność, ile dyspozycyjność. Ataki na organizatorów kampanii prezydenckiej są atakami na ludzi całkowicie wobec niego lojalnych. Natomiast wydawanie poleceń jednym współpracownikom, by atakowali drugich i jednoczesne zakazywanie zaatakowanym obrony swego stanowiska - nie ma nic wspólnego z lojalnością. Tego typu metody mogą tylko wywołać powszechną nieufność wobec polityka, który to robi. Hasło "tylko my" obróci się w końcu przeciwko każdej partii. Bo wyborcy jej odpowiedzą "skoro tylko wy - to sami się martwcie o siebie".

- Jaką więc rolę powinien spełniać PiS jako opozycja?

- Opozycja powinna zmuszać do działania nieodpowiedzialny rząd. Chodzi o presję, nie o agresję i bezprzedmiotowe konflikty podporządkowane nieustającej kampanii wyborczej. Dziś na przykład powinna zmusić rząd do wykluczenia jakichkolwiek działań ograniczających nabyte już podatkowe prawa rodzin.

- Jednak prezes PiS z góry przekreśla możliwość współpracy z prezydentem Komorowskim. Mówi nawet, że mu nie poda ręki.

- Rozumiem jego rozgoryczenie, że nie chce przejść do porządku dziennego nad zachowaniem przywódców PO wobec prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nie można jednak wyciągać z tej sprawy skrajnych wniosków po kampanii, w której o tym nie było mowy. Mąż stanu nie może współobywatelom mówić, że tylko udawał, bo chciał mieć od nich większe poparcie. Przede wszystkim jednak Jarosław Kaczyński jako lider opozycji ma obowiązek oddziaływać na instytucje państwa, więc nie może się do nich odwracać plecami. Bo w wolnym państwie opozycja to instytucja i określone obowiązki, a nie jedynie wyraz osobistego pragnienia władzy.

Marek Jurek

Lider Prawicy RP