A jakby nawet, no to co?

2009-04-05 9:00

Czy ktoś z Państwa wyobraża sobie emeryta albo studenta, którzy wyciągają po 20 tysięcy złotych ze swoich bieliźniarek lub żakowskich plecaków tylko po to, żeby wpłacić je na potrzeby milionera Janusza Palikota?

Że z naręczem pieniędzy drepczą na pocztę, aby przelać sumy niemałe na konto polityczno-biznesowego magnata? Że oszczędności całego swojego życia lokują w przyszłość elokwentnego stańczyka? Nie? Nie wyobrażają sobie Państwo? No, to mają Państwo słabiutką wyobraźnię! Bo to wszystko prawda - tak przynajmniej twierdzi poseł Janusz Palikot.

Jednak na wypadek, gdyby nie była to taka całkiem prawda, tylko taka trochę prawda, gdyby jakoś nie wiadomo czemu komuś przyszło do głowy, że to sam Palikot wpłacał te pieniądze na swoją kampanię przez lekko może trochę podstawione osoby wtłoczone w ciało emeryta lub studenta, więc na taki wypadek poseł też jest przygotowany!

"Mogę dać pieniądze komu chcę" - powiedział Janusz Palikot na taką hipotetyczną sytuację Monice Olejnik, która też ma słabą wyobraźnię i nie wyobrażała sobie aż takiej miłości emerytów i studentów do posła z falowanym włosem. Poseł oczywiście może dawać pieniądze komu chce, ale musiałby zapłacić podatek od darowizny. Poza tym, gdyby sam finansował sobie kampanię przez podstawione osoby, to może prokuratura dopatrzyłaby się nakłaniania emeryta albo studenta do poświadczenia nieprawdy, a to już przestępstwo. Tak tylko hipotetyzuję, bo przecież emeryci i studenci na pewno płacili na Palikota!