Adrian Zandberg

i

Autor: Marcin Wziontek / SE

Adrian Zandberg: Eko-ściema

2021-03-06 7:05

Czy palenie węglem jest wyrazem troski o środowisko? Trudno znaleźć naukowca, który by to potwierdził. A jednak! Firmy handlujące węglem skutecznie przekonały do tego setki tysięcy Polaków.

Organizacja ClientEarth podzieliła się wynikami badania wśród osób, które palą w domach tzw. “ekogroszkiem”. Prawie połowa z nich uważa, że “ekogroszek” jest, jak sama nazwa wskazuje, “eko”. To przekonanie nie bierze się znikąd. Węgiel jest reklamowany tak, by sugerować, że to produkt przyjazny dla środowiska. Swoje robią też opakowania, zdobione motywami roślinnymi. Oczywiście, dokładnie tak jak w przypadku każdego innego węgla, spalanie ma konsekwencje dla klimatu i emituje substancje szkodliwe dla zdrowia. Ale o tym się nie mówi.

"Eko-groszek" to nie wyjątek. Każdego dnia bombardują nas reklamy, które wykrzywiają rzeczywistość. "Jogurty", do których producenci sypią tony cukru, pokazuje się jako zdrowe i pożywne śniadanie dla dzieciaków. Stacje radiowe i telewizyjne są wypełnione po brzegi reklamami suplementów. Z reklam można się dowiedzieć, że to magiczne pigułki na wszelkie dolegliwości, od bólu brzucha po zaburzenia depresyjne. Ludzie czerpią wiedzę o świecie z tych reklam. Efekty są przewidywalne. Spora część kupujących suplementy nie ma pojęcia, że to nie są leki.

Kiedy lewica proponuje regulacje, ekonomiczni liberałowie odpowiadają nam: "niech ten czy tamten problem rozwiążą świadomi konsumenci". To utopia. I nie ma sensu mieć do siebie pretensji o to, że dajemy się oszukać. Tak po prostu działa ludzki umysł. Każdego dnia stykamy się z tysiącami bodźców, podejmujemy dziesiątki szybkich decyzji. Nikt nie sprawdzi składu każdego produktu, nie zweryfikuje każdej reklamy. Produkt w sklepie ma naklejkę "eko"? Zakładamy, że jest ekologiczny. Poważny głos w radio zapewnia, że tabletki wyleczą z nerwicy albo depresji? Trudno w to nie uwierzyć, zwłaszcza gdy ktoś właśnie boryka się z takimi problemami. Codziennie widzimy na ekranach uśmiechnięte dzieci, zajadające się żelatyną z cukrem? Nic dziwnego, że nasze dzieci chcą potem w sklepie kupić taki "zdrowy jogurcik".

Organizacje pozarządowe starają się kontrować najgorsze przekłamania, ale to nie wystarczy. W wielu krajach rozmawia się o społecznej kontroli nad treściami reklam. Czas już chyba porozmawiać o tym poważniej także w Polsce.