Jan Ardanowski

i

Autor: Artur Hojny / Super Express

Ardanowski ostro o dyscyplinie w PiS. Ujawnia, jaka jest prawda

2020-10-06 5:21

- Tylko Bóg osądzi, czy jesteśmy dobrzy, czy źli. Podkreślę raz jeszcze: w polityce tego typu sprawy nie mogą być przedmiotem dyscypliny. Tej dyscypliny nie było w PiS, gdy była dyskusja o aborcji, a narzucono ją w sprawie zwierząt! Argumenty tzw. obrońców zwierząt są oparte, moim zdaniem, na fałszywej aksjologii, zaprzeczającej religii i tradycji chrześcijańskiej Europy. Wszystkie religie Księgi mówią, że człowiek ma prawo korzystać ze zwierząt, zapewniając im jak najlepsze warunki życia - mówi "SE" Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa i poseł PiS.

„Super Express”: – Część rolników nie zawsze była panu przychylna. Zeszłotygodniowy protest pokazał jednak, że rolnicy nie chcą pańskiego odejścia z resortu. Nie brak głosów, że „Piątka dla zwierząt” to tylko pretekst, aby usunąć pana z urzędu.

Jan Krzysztof Ardanowski: – Nie wiem, czy to był pretekst. Cieszy mnie jednak, że rolnicy, choć nie zawsze się ze mną zgadzali, finalnie docenili moją pracę. Wielokrotnie musiałem podejmować trudne decyzje. Również biorąc pod uwagę m.in. możliwości finansowe i politykę UE. Mimo tego zawsze starałem się pomagać polskim rolnikom. I pierwszy raz w historii rolnicy protestują przeciw odwołaniu swojego ministra.

– Wiadomo było, że zagłosuje pan przeciwko „Piątce dla zwierząt”. Pan wiedział, że łamiąc dyscyplinę partyjną, będzie pan na przegranej pozycji.

– Byłem całkowicie świadomy, że zostanę usunięty z PiS, choć jestem w tej partii prawie 20 lat. I wyjątkowo ciężko na jej sukces pracowałem. Wiedziałem też, że będę wyrzucony z funkcji ministra. Natomiast nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że jestem „na przegranej pozycji”. Służba Polsce to moje życie, a nie gra. Powiem za św. Pawłem: „W dobrych zawodach uczestniczyłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem”. To ważniejsze niż posada.

– Prezes PiS powiedział panu osobiście, że głosując zgodnie z własnym sumieniem, ściągnie pan na siebie konsekwencje?

– Wszyscy członkowie klubu zostali poinformowani (...), że to możliwość utraty przynależności do partii oraz stanowisk z rekomendacji PiS. Wiedziałem, co mnie czeka. I choć byłem lojalny wobec PiS nawet w najtrudniejszych głosowaniach, to przy tej ustawie, absolutnie szkodliwej dla polskiego rolnictwa, nie mogłem postąpić inaczej. Opinia rolników jest dla mnie ważniejsza niż opinia kierownictwa partii, niemającego żadnej wiedzy o skutkach stanowionego prawa. Wszyscy rolnicy jednoznacznie negatywnie oceniają tę ustawę. W sprawach sumienia (...) żadnej dyscypliny partyjnej być nie może.

– PiS właśnie udowodniło, że może.

– Tylko Bóg osądzi, czy jesteśmy dobrzy, czy źli. Podkreślę raz jeszcze: w polityce tego typu sprawy nie mogą być przedmiotem dyscypliny. Tej dyscypliny nie było w PiS, gdy była dyskusja o aborcji, a narzucono ją w sprawie zwierząt! Argumenty tzw. obrońców zwierząt są oparte, moim zdaniem, na fałszywej aksjologii, zaprzeczającej religii i tradycji chrześcijańskiej Europy. Wszystkie religie Księgi mówią, że człowiek ma prawo korzystać ze zwierząt, zapewniając im jak najlepsze warunki życia. Trzeba być konsekwentnym. Wielu z obrońców ustawy uważa się za katolików, a udaje, że nie wie, co mówi o tym Katechizm Kościoła Katolickiego. (...) Zresztą, rolnicy zawsze dbali i będą dbać o swoje zwierzęta.

– Próbował pan przekonać prezesa Kaczyńskiego do swoich racji?

– Nie tylko ja, lecz także wiele innych osób próbowało przedstawić mu logiczne argumenty dotyczące konsekwencji wejścia w życie tej ustawy. Nie przyjął tych argumentów. (…) A „Piątka dla zwierząt” daje np. ludziom, którzy nie mają żadnego przygotowania, możliwość zabierania zwierząt od właścicieli! Dodatkowo, członkowie organizacji prozwierzęcych mogą wejść do naszego domu przy asyście policji, aby właściciel przypadkiem nie upomniał się o poszanowanie prawa własności. Jednego z praw, które państwo powinno chronić. Moim obowiązkiem było przedstawienie wszystkich skutków ustawy.

– Rząd na początku epidemii mówił, że będzie chronił każde miejsce pracy. Rolnicy są wściekli. Twierdzą, że ta ustawa kosztować będzie wiele miejsc.

– (…) W mediach próbuje się przedstawić, że ustawa, o której rozmawiamy, dotyczy tylko zwierząt futerkowych. Hodowców próbuje się przedstawić jak zorganizowaną mafię, lobbystów, którzy walczą o swoje interesy i mają niecne związki z Radiem Maryja. Tymczasem to są osoby, które prowadzą legalną działalność. Prócz tego w Polsce norki zjadają kilkaset tysięcy ton produktów ubocznych z uboju drobiu i innych zwierząt. Jak nie zjedzą (ekologicznie) tego norki, to trzeba będzie zapłacić za ich spalenie w zakładach utylizacyjnych. To będzie wysoce nieekologiczne i kosztować będzie ok. 1 mld zł rocznie. Ręce zaciera niemiecka firma utylizacyjna, która niedawno weszła do Polski. Wszyscy zapłacimy więcej za mięso.

Rozmawiała Sandra Skibniewska