Ryszard Terlecki był tym politykiem, co do którego przyszłości były największe wątpliwości? "Nie jest tajemnicą, że relacje marszałka Terleckiego z Jarosławem Gowinem nie należą do najcieplejszych. Było więc zagrożenie, że Porozumienie zagłosuje z opozycją" - mówi Marcin Makowski. "To jednak oznaczałoby koniec koalicji, a na jej zerwanie Jarosław Gowin nie jest jeszcze gotowy" - dodaje. Czy waszym zdaniem, istnienie Zjednoczonej Prawicy ciągle wisi na włosku? Komentujcie!
„Super Express”: – Po hurtowym odrzuceniu wniosków o wotum nieufności dla marszałka Terleckiego i ministrów Sasina, Dworczyka i Kamińskiego politycy PiS cieszyli się, jakby wydarzyło się coś niezwykłego. Czyżby ulga, że koalicja jednak trwa?
Marcin Makowski: – Rzeczywiście, ta radość wiele mówi o kondycji Zjednoczonej Prawicy. To do niedawna były całkowicie formalne głosowania, w którym sejmowa arytmetyka przeważała. Tymczasem coraz częściej widzimy głosowania dzielące Zjednoczoną Prawicę, więc tu stawka była większa niż tylko zebranie szabel w obronie ministrów i marszałka.
– To było pytanie o Porozumienie.
– Tak, zwłaszcza co do wotum nieufności wobec Ryszarda Terleckiego nie było pewności, jak zagłosuje Porozumienie, bo nie jest tajemnicą, że relacje marszałka Terleckiego z Jarosławem Gowinem nie należą do najcieplejszych. Było więc zagrożenie, że Porozumienie zagłosuje z opozycją. To jednak oznaczałoby koniec koalicji, a na jej zerwanie Jarosław Gowin nie jest jeszcze gotowy.
– Czyli pytanie, czy koalicja istnieje, nadal wisi w powietrzu. Podobnie jak to, czy Tusk wróci. Niezły sezon ogórkowy nam się szykuje.
– Niestety, ostatnio polska polityka przypomina słynny serial „Lost”, który zaczynał się obiecująco, a został tak przeciągnięty, że finału już nikt nie chciał oglądać. Jesteśmy dziś w przeciągającym się momencie pomiędzy – z jednej strony pytaniem o Tuska, z drugiej o to, czy Kaczyński nadal ma większość. W ten sezon ogórkowy wchodzimy z wielką niepewnością, bo coś się ewidentnie skończyło w polskiej polityce, ale nic nowego się jeszcze nie zaczęło. To od dłuższego czasu stan permanentny.
– I chyba prędko się ta niepewność nie skończy.
– No właśnie, jesteśmy na końcu jakiejś epoki, ale nowej nie widać, bo ta stara nadal rzuca ogromny cień. W momencie kiedy Europa i świat nam odjeżdżają, my żyjemy Tuskiem i przygodami PiS z utrzymaniem większości. To wszystko brzmi jak 2007 r. i nadal nie wiadomo, kiedy polska polityka zacznie w końcu żyć w 2021 r.
Rozmawiał Tomasz Walczak