Panie rzeczniku, czy pan oszalał?

2009-09-04 7:00

Rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski zaciekle broni obywateli... aspirujących z całego serca do statusu przestępców. Broni pospolitych stadionowych bandziorów, rozwrzeszczanej, agresywnej dziczy, zdolnej do tak humanistycznych działań, jak dewastacja, pobicie, a od czasu do czasu morderstwo.

Według naszego, niestety, rzecznika bandziorom dzieje się krzywda, bo... ściga ich policja. A w dodatku ścigając ich, korzysta z pomocy normalnych obywateli, którzy mają dość bandziorów na stadionach i wokół nich. Ten wybryk Janusza Kochanowskiego "Super Express" opisuje dziś na stronie 6. Wydawałoby się, że rzecznik powinien stanąć w tej sprawie w jednym rzędzie z tymi, którzy chcieliby na przykład bezpiecznie obejrzeć z dzieckiem ligowy mecz, bez strachu, że jakiś bandzior rzuci butelką, nożem, racą albo że zacznie kogoś przypadkowego okładać kijem po głowie tylko dlatego, że kibicuje innej drużynie. Ale nie! Kochanowski chce być oryginalny. Poprawność polityczna zawładnęła zdrowym rozsądkiem pana rzecznika? Nie zdaje sobie sprawy, że każ-dy normalny obywatel chce, a tak naprawdę żąda od policji, żeby wreszcie skutecznie wyczyściła polskie stadiony z agresywnego, niebezpiecznego chamstwa?

Panie Kochanowski, niech pan z łaski swojej pójdzie kiedyś na jakiś ligowy mecz, poobserwuje trochę rzeczywistość i przemyśli wreszcie, kogo rzecznik praw obywatelskich powinien bronić i przed kim (proszę na wszelki wypadek iść w kasku).