- Ja też pracuję w Warszawie, wynajmuję mieszkanie, a nikt mi za to nie płaci. I dlaczego posłowie mają aż 3 tys. zł ryczałtu?! Ja płacę ze swoich pieniędzy 1400 zł za wynajem mieszkania – mówi nam Przemysław Słupski (40 l.).
Parlamentarzyści, którzy w trakcie posiedzeń Sejmu czy komisji są w stolicy, nie muszą przejmować się gigantycznymi kosztami związanymi z wynajmem mieszkania. Za ich luksusy płacą bowiem podatnicy. A jeszcze narzekają. - Jeśli wzrosły ceny mieszkań na rynku, to jest waloryzacja i stąd te 3 tys. zł ryczałtu. Jak ceny wynajmu rosną to rosną i ryczałty. Niestety państwo nie ma dla wszystkich posłów hotelu i część posłów jest zmuszona wynajmować. Wynajmuję w Warszawie mieszkanie, mieszczę się w tych 3 tys zł. W Sejmie są bardzo ciasne te kwatery – mówi nam poseł PiS Tadeusz Cymański (65 l.).
Sytuacja zwykłych Polaków nie jest już tak kolorowa. Bardzo często muszą brać gigantyczne kredyty na mieszkania albo są zmuszani wynajmować i płacić ze swojego budżetu co miesiąc olbrzymie pieniądze. Tak właśnie jest w przypadku Przemysława Skupskiego.
- Wynajmuję mieszkanie w Rembertowie. Za 32 mkw płacę co miesiąc 1400 zł. Dla mnie to bardzo dużo. Pracuję jako ochroniarz, zarabiam 1800 zł netto, żona w sklepie zarabia 2400 zł netto. Wszystko drożeje, mieszkanie bardzo mocno obciąża domowy budżet. A jeśli politycy dostają na wynajem mieszkania prawie tyle ile wynosi mój rodzinny budżet, to nie jest to sprawiedliwe. Ja też pracuję w Warszawie, wynajmuję mieszkanie, a nikt mi za to nie płaci! I nie płacę 3 tys. zł tylko 1400 zł. Dlaczego posłowie za 1400 zł nie mogą wynajmować? - pyta oburzony czytelnik.