Antoni Dudek

i

Autor: Andrzej Lange/Super Express Antoni Dudek

Prof. Antoni Dudek: Rewolucje kadrowe zazwyczaj się kończą porażką

2019-08-24 5:24

Politolog i historyk z UKSW o tym, czy polityka wymiany elit prowadzona przez PiS poniosła klęska.

„Super Express”: – Afera w Ministerstwie Sprawiedliwości poza wszystkim dowodzi chyba też jednego: rewolucja kadrowa, którą od czterech lat realizuje PiS w różnych obszarach państwa, jak wiele innych podobnych w historii zamieniła się w kompletną patologię. Tak to musiało się skończyć?
Prof. Antoni Dudek: – Rzeczywiście, historia uczy, że rewolucje kadrowe zazwyczaj kończą się tak, jak to widzimy w Ministerstwie Sprawiedliwości. Mając opór miażdżącej części środowiska sędziowskiego – a to był przypadek Zbigniewa Ziobry – nie da się zbudować nowej elity sędziowskiej. Jeśli chciałby, żeby to się udało, musiałby pozyskać znaczącą część tego środowiska dla swojej sprawy. Gdyby po stronie ministra stanęło, powiedzmy, 10 proc. sędziów, to z tego zbioru da się jeszcze wyszukać takich, którzy by się nadawali na ważne kierownicze stanowiska.
– Tu pula ludzi do wyboru była raczej skromniejsza.
– Moim zdaniem Ziobrze udało się pozyskać może kilkudziesięciu z nich. I siłą rzeczy morale tych ludzi oraz ich poziom intelektualny i zawodowy musiał pozostawiać wiele do życzenia. Teraz to po prostu wychodzi na światło dzienne. Pytanie teraz, co dalej? PiS przecież się teraz w sprawie zmian w sądownictwie nie cofnie. A widać, że nawet jeśli uznamy tłumaczenia rządzących, że ludzie tacy jak pan Piebiak to czarne owce, które w każdej instytucji się trafiają, to zawsze pozostaje stan polskiego wymiaru sprawiedliwości. Jego reforma, podobnie jak zmiana kadrowa, poniosła klęskę, bo orzekanie nie przyspieszyło, a wręcz spowolniło.
– Poniosła klęskę, bo zawiodły kadry, które miały ją przeprowadzać? W końcu „kadry decydują o wszystkim”.
– Zasadniczy problem był inny. Taki mianowicie, że Zbigniew Ziobro wszystko sprowadził do kwestii kadr, wierząc, że jak się je wymieni, wszystko nagle lepiej zadziała. Okazało się, że jest gorzej. W ogóle nie brał pod uwagę, że przyczyny niewydolności systemu sprawiedliwości nie wynikają z kwestii osobowych, ale leżą gdzie indziej.
– Myśli pan, że nieudana wymiana kadr w wymiarze sprawiedliwości to tylko element szerszego zjawiska, bo w innych dziedzinach czystki i promowanie nowych ludzi prowadzi do tego samego?
– Nie wiem, czy w każdym obszarze działania państwa, ale na pewno w wielu z nich można się spodziewać podobnych problemów z jakością nowych kadr. W wielu dziedzinach bowiem reformy sprowadziły się – podobnie jak w wymiarze sprawiedliwości – w gruncie rzeczy do czystek kadrowych i awansu dla ludzi, wobec których nie wymagano wiedzy i doświadczenia, ale wierności wobec rządzących. Pamiętamy choćby to, co za Antoniego Macierewicza działo się w polskiej armii i jak szeroko, z rewolucyjnym wręcz zapałem, prowadzono wymianę kadry oficerskiej. Takich instytucji było więcej i strach pomyśleć, co się w nich dzieje, jeśli nowi ludzie reprezentują taki poziom jak ludzie Ziobry.
Rozmawiał Tomasz Walczak